Korespondencja z Waszyngtonu
To pierwsze takie prawo w Ameryce. Gdy dzieci dawców skończą już 18 lat, będą miały prawo zażądać od banku nasienia ujawnienia danych ich biologicznego ojca, chyba że ten wyraźnie zastrzegł, że sobie tego nie życzy. Wcześniej dzieci dawców nie były uprawnione do uzyskiwania żadnych informacji o swoich biologicznych rodzicach, nie miały też aktualnych danych o przebytych przez nich chorobach.
– To na pewno krok w dobrym kierunku. Uważamy bowiem, że podobnie jak wiele innych krajów, Stany Zjednoczone powinny odejść od anonimowości dawców – mówi "Rz" Wendy Kramer, której syn poczęty za pomocą nasienia anonimowego dawcy już jako kilkulatek zaczął zadawać pytania w stylu: "czy mój ojciec umarł", „co się z nim stało?". – Istnieje wiele powodów medycznych, psychologicznych i socjologicznych, aby wprowadzić jawność dawców. Kilka dekad temu nikt tych powodów nie znał. Ale teraz wiemy już, jakie mechanizmy się sprawdzają, a jakie nie – przekonuje.
Eksperci szacują, że w USA żyje już około miliona osób poczętych za pośrednictwem banków nasienia i klinik niepłodności. Przez lata ich tożsamość była bardzo skutecznie chroniona. Matki albo nie mówiły dzieciom, jak przyszły na świat, albo przekazywały im jedynie numer, który po kilkunastu latach trudno było połączyć z konkretnym imieniem i nazwiskiem dawcy nasienia.
Skąd się biorą dzieci?
– Bardzo często dzieci dawców w klinikach niepłodności dowiadują się jedynie, że wszystkie akta ojca zostały zniszczone – zauważa Wendy Kramer.