Napięcie eskalowało aż do soboty, kiedy mieszkańcy, protestujący przeciwko budowie, starli się z policją w pobliżu wioski Dzibachewi. Funkcjonariusze pojawili się tam na prośbę Ministerstwa Gospodarki, aby chronić bezpieczeństwo pracowników - podała policja.
Miejscowi od dawna protestują przeciwko pracom budowlanym, obawiając się możliwej utraty wody pitnej i nawadniającej. W czerwcu 2018 roku udało im się zatrzymać budowę jednostki o mocy 5 megawatów Chadori-3.
Według agencji informacyjnej Reg.Info, decyzja o wznowieniu prac została przekazana mieszkańcom 18 kwietnia przez minister infrastruktury i rozwoju regionalnego Maję Ckitiszwili, ministra środowiska i rolnictwa Levana Dawitaszwilego i wiceminister gospodarki Natię Turnawą (mianowaną tego samego wieczoru).
Zamieszki rozpoczęły się po godzinie 11.00 miejscowego czasu, kiedy protestujący starli się z funkcjonariuszami oddzielającymi ich od placu budowy. Policja użyła pałek przeciwko protestującym, ale została zmuszona do wycofania się, ponieważ miejscowi rzucali w mundurowych kamieniami.
Funkcjonariusze odpowiedzieli gazem łzawiącym i gumowymi kulami, wracając do pozycji wyjściowej. Napięcie trwało kilka godzin, w międzyczasie na miejscu pojawił się wiceminister spraw wewnętrznych Kaka Sabanadze, oferując możliwość negocjacji. Jednak w połowie dnia starcia nasiliły się, po tym jak protestujący zareagowali na rozmieszczenie dodatkowych sił policyjnych w rejonie, podczas rozmów z szefem MSW Giorgim Gakarią. Spalono przy tym jedną maszynę budowlaną i uszkodzono kilka radiowozów.