Nowoczesne autostrady miały być drogą do dobrobytu. Dla niektórych, którzy zetknęli się przy ich budowie z bezdusznością urzędników, okazały się drogą do ruiny. Tak jest w przypadku państwa Barbary i Zenona Mrowickich z Ludwinowa koło Kruszyna (woj. kujawsko-pomorskie). Ich problemom wspólnie przyjrzeli się dziennikarze „Rz" i programu „Państwo w państwie" telewizji Polsat. Gospodarstwo państwa Mrowickich w Ludwinowie, niewielkiej wiosce koło Kruszyna, nie było duże. Łącznie nieco ponad 7 h, kilka krów, dom i zabudowania gospodarcze. Na przeżycie wystarczało.
W 1998 r. wojewoda włocławski zadecydował, że koło ich domu będzie biec autostrada A1. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad oddział w Bydgoszczy też miała swój pomysł. Postanowiła na kawałku gospodarstwa Barbary i Zenona Mrowickich wybudować Miejsce Obsługi Podróżnych. Zostali zmuszeni do odsprzedania na ten cel ok. 1,6 h pól uprawnych.
- Powiedziano nam, że na 4 hektarach, jakie nam zostały, też można gospodarzyć. Pewnie można, problem w tym, że trudno przeżyć - mówi „Rz" Barbara Mrowicka.
W 2003 r. zaledwie 30 metrów od ich działki rozpoczęto prace przy budowie MOP i autostrady. Najpierw weszli archeolodzy. Ich wykopy uszkodziły meliorację na polach. Woda wypełniała zagłębienia, niszczyła uprawy, podmywała piwnice. Kiedy dwa lata później na teren budowy wjechały ciężkie maszyny, nie wytrzymała zabudowa. Ściany domów zaczęły pękać.