Nadmierna ochrona bije w pracownika

Co czwarty pracujący na etacie ma umowę czasową. Przepisy zniechęcają firmy do stałych kontraktów.

Publikacja: 03.04.2013 01:14

Obok Polski, gdzie na czasowych kontraktach pracuje 27 proc. osób, królują one w Hiszpanii. Tam w ten sposób jest zatrudnionych 25 proc. pracowników. Co ciekawe, dość dużo osób pracuje na czas określony także w krajach uważanych za socjalne. W Szwecji i Finlandii jest ich 16 proc., podobnie (14,7 proc.) jest w Niemczech.

Głównym powodem rekordowego poziomu zatrudnienia na czas określony w Polsce jest drastyczna różnica między kontraktem czasowym a bezterminowym. Firmy kalkulują ryzyko oraz koszty i dochodzą do wniosku: stałą umowę bardzo trudno jest rozwiązać, co w niepewnych czasach jest dużym obciążeniem. Podstawowa różnica między tymi umowami dotyczy ochrony przed zwolnieniem. Umowę na czas określony można wypowiedzieć za krótkim, dwutygodniowym wypowiedzeniem. Stałą – nawet po 3 miesiącach. Niezwykle ważne jest też to, że firma w pierwszym przypadku nie musi uzasadnić zwolnienia swojego pracownika. Z kolei pracownik zatrudniony na stałe może ponadto żądać, w razie zwolnienia, przywrócenia do pracy.

Mariusz Nasiborski, prezes firmy Dagny tłumaczy w rozmowie z „Rzeczpospolitą", że firmy, wiedząc o tym, decydują się, zwłaszcza w przypadku młodszych osób, na umowy czasowe. Ta praktyka ma też jednak złe strony. – Trzeba pamiętać, że pracodawcy, wykorzystując swoją przewagę i nie oferując stałej umowy, powodują, że podwładny czuje się mniej związany z firmą. Może też być mniej zmotywowany do pracy – tłumaczy Nasiborski.

Wadą tego rozwiązania są też trudności pracowników ze stabilizacją, przez co rośnie ryzyko ich ucieczki – nie tylko do innej firmy, ale wręcz do innego miasta czy za granicę. – Takim osobom trudno jest na przykład otrzymać kredyt w banku – tłumaczy Jan Guz, przewodniczący OPZZ. Czasowe kontrakty, które są rozwiązywane z dnia na dzień, nie zawsze są zatem bezpieczną i budującą dobre więzi z firmą formą zatrudnienia. Zdaniem ekspertów powinni o tym pamiętać pracodawcy, którzy ich nadużywają.

Eksperci postulują rozwiązanie tego problemu przez zwiększenie ochrony zatrudnionych na czas określony równolegle z obniżaniem ochrony zatrudnionych na stałe. Po to, by różnica między dwoma rodzajami umów nie była tak dramatyczna. – To jest droga do zmniejszenia liczby niepewnych umów. Tak wynika z międzynarodowych doświadczeń – mówi Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest-Banku. Można by na przykład kosztem skrócenia okresów wypowiedzenia stałych kontraktów wydłużyć je dla czasowych.

Także prof. Elżbieta Kryńska z Uniwersytetu Łódzkiego jako sposób na radzenie sobie z nadużywaniem elastycznych form postuluje zbliżenie warunków zatrudniania wszystkich pracowników. W takich warunkach uległoby złagodzeniu zjawisko określane przez nią jako „ucieczka od prawa pracy". Kryńska przekonuje o konieczności ograniczania i deregulacji ochrony prawnej pracowników zatrudnionych na stałe przy równoczesnym objęciu większą ochroną prawną, socjalną i w obszarze zabezpieczenia społecznego innych pracujących.

Czy jest szansa na to, by wprowadzić takie rozwiązanie? Raczej niewielka. Związki zawodowe nie chcą słyszeć o zmniejszeniu ochrony stałych umów, a rząd obawia się, że naruszanie praw pracowników może doprowadzić do spadku jego poparcia.

Władysław Kosiniak-Kamysz minister pracy i polityki społecznej

Nie możemy porównywać niczyjej pracy do śmieci. Popełniamy błąd, wrzucając do jednego worka umowy cywilnoprawne i umowy o pracę na czas określony. Problemem jest skala umów na czas określony. W ten sposób w Polsce pracuje co czwarty pracownik. To najwyższy wynik w Europie. Liczba zatrudnionych w ten sposób rośnie. Jeszcze dekadę temu było to jedynie 6 proc. Dotyczy to coraz częściej nie tylko młodych ludzi, dopiero wchodzących na rynek pracy, ale też doświadczonych pracowników z grupy 50+. Osobnym problemem są fikcyjne umowy cywilnoprawne lub fikcyjne samozatrudnienie, które w rzeczywistości powinny być umowami o pracę. Rozmawiamy o tym ze związkowcami i pracodawcami w Komisji Trójstronnej. Wspólnie musimy wypracować takie rozwiązanie, które z jednej strony wzmocni gwarancje dla pracowników, ale z drugiej nie zniechęci firm do tworzenia miejsc pracy.

Obok Polski, gdzie na czasowych kontraktach pracuje 27 proc. osób, królują one w Hiszpanii. Tam w ten sposób jest zatrudnionych 25 proc. pracowników. Co ciekawe, dość dużo osób pracuje na czas określony także w krajach uważanych za socjalne. W Szwecji i Finlandii jest ich 16 proc., podobnie (14,7 proc.) jest w Niemczech.

Głównym powodem rekordowego poziomu zatrudnienia na czas określony w Polsce jest drastyczna różnica między kontraktem czasowym a bezterminowym. Firmy kalkulują ryzyko oraz koszty i dochodzą do wniosku: stałą umowę bardzo trudno jest rozwiązać, co w niepewnych czasach jest dużym obciążeniem. Podstawowa różnica między tymi umowami dotyczy ochrony przed zwolnieniem. Umowę na czas określony można wypowiedzieć za krótkim, dwutygodniowym wypowiedzeniem. Stałą – nawet po 3 miesiącach. Niezwykle ważne jest też to, że firma w pierwszym przypadku nie musi uzasadnić zwolnienia swojego pracownika. Z kolei pracownik zatrudniony na stałe może ponadto żądać, w razie zwolnienia, przywrócenia do pracy.

Społeczeństwo
Sondaż: Rok rządów Donalda Tuska. Polakom żyje się lepiej, czy gorzej?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Syryjczyk w Polsce bez ochrony i w zawieszeniu? Urząd ds. Cudzoziemców bez wytycznych
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie