Proces zasądzania alimentów wobec obcokrajowca w polskich sądach to droga przez mękę. Choć przybywa mieszanych małżeństw i wniosków o alimenty wobec ojców nie-Polaków, system mający regulować te kwestie, choć oparty na umowach między państwami i nadzorowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości – jest niewydolny. – To palący problem całej Europy, nie tylko Polski, bo takich rodzin jest coraz więcej, a system sobie z nim nie radzi – alarmuje posłanka Magdalena Kochan, wiceprzewodnicząca Sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny (PO).
Nierozwiązany problem
Rzecznik Praw Dziecka już w ubiegłym roku alarmował resort sprawiedliwości, że istnieje problem w egzekucji alimentów poza granicami krajów, a system, jaki wypracowano między państwami – kuleje.
Zdaniem Marka Michalaka regulują te sprawy archaiczne przepisy – tzw. konwencja nowojorska z 1956 r. i rozporządzenie Rady UE z 2009 r. Biuro RPD informuje „Rz", że rocznie wpływa co najmniej kilkanaście spraw, których przedmiotem jest egzekucja za granicą świadczeń zasądzonych orzeczeniami polskich sądów.
Tylko w ciągu pierwszego roku (od 2011 r. sprawy te reguluje rozporządzenie UE) do polskiego Ministerstwa Sprawiedliwości wpłynęło 250 wniosków w sprawach alimentacyjnych – głównie ze Szwecji, Anglii, Niemiec, Austrii. Jak twierdzi resort, więcej wniosków w sprawach o alimenty wysyłanych jest z Polski niż otrzymanych – bo to efekt migracji zarobkowej.
Jest też druga strona medalu – zdaniem Michalaka polskie sądy skarżą się, że inne państwa, które podpisały rozporządzenie Rady UE z 2009 r., albo opieszale, albo niestarannie wykonują swoje obowiązki (są nieterminowo zawiadamiane lub informowane o postępowaniach egzekucyjnych, zamieszkali w Polsce wierzyciele alimentacyjni nie otrzymują na czas świadczeń). Najgorzej jest z tym w Republice Włoskiej.