Ukraińcy wspierają rodaków. Kupują uzbrojenie

Ukraińcy pracujący w Polsce kupują bliskim hełmy, kamizelki i elementy uzbrojenia.

Publikacja: 04.08.2014 04:13

Ukraińcy wspierają rodaków. Kupują uzbrojenie

Foto: DEMOTIX

Rzeka z elementami uzbrojenia wojskowego płynie przez granicę polsko-ukraińską. Wolontariusze, osoby prywatne, członkowie organizacji działających na rzecz wolnej Ukrainy na własnych plecach przenoszą kamizelki kuloodporne i hełmy.

47-letnia Ludmiła spod Kijowa od ponad dziesięciu lat pracuje w Warszawie, ale w swoim kraju zostawiła rodzinę: matkę, brata i dalszych krewnych. – Część mieszka na wschodnich krańcach. Blisko rejonów zajętych przez separatystów. Prosili o kamizelki kuloodporne i hełmy, to kupiłam i przesłałam przez znajomych – opowiada. Mówi, że wielu jej rodaków pracujących w Polsce wysyła do kraju taki sprzęt.

Pracującą w Warszawie panią Halinę zmobilizowany wiosną syn poprosił o kupienie w Warszawie hełmu i kamizelki, ponieważ walczy na wschodzie kraju.

– Wielu Ukraińców mieszkających w Polsce zajmuje się tego rodzaju działalnością – potwierdza Mirosław Bieniecki, szef Instytutu Studiów Migracyjnych. – Wiedzą, że sami muszą dozbroić rodaków.

Problem jednak w tym, że polskie przepisy dotyczące przewozu takiego sprzętu są bardzo złożone. – Traktuje się przewóz kamizelek i hełmów tak samo jak wywóz czołgu – mówi Tomasz Czuwara z Fundacji Otwarty Dialog. Dodaje, że choć kilka dni temu szef MON Tomasz Siemoniak stwierdził, że kamizelki i hełmy służą do obrony osobistej i nie ma powodu, żeby polskie służby celne blokowały tego rodzaju eksport na Ukrainę, ale ani izby celne, ani Ministerstwo Finansów nie są do tej interpretacji przekonane.

Na dziś w Prokuraturze Okręgowej w Zamościu zaplanowane są przesłuchania w związku z przejęciem przez celników w marcu bieżącego roku 42 kamizelek przesyłanych przez Fundację Otwarty Dialog. – Sprawa nie jest oczywista, bo prokuratury chętnie takie sprawy umarzają, ale zazwyczaj jest tak w przypadku, gdy przewóz był zgłoszony na granicy. U nas tak nie było. Sprawa naszych kamizelek jest bardziej skomplikowana, bo zajmuje się nią i prokuratura, i izba celna. A w działaniach izby trudno nam się dopatrzyć dobrej woli. Prokuratura patrzy na to łaskawszym okiem – mówi Czuwara.

Legalnie przez granicę można przewieźć jeden hełm i jedną kamizelkę kuloodporną. Na większe ilości trzeba mieć zezwolenie ministra gospodarki. Bez niego przewożącym grozi do dziesięciu lat więzienia. – Kamizelki traktujemy jak każdy towar, którego obrót powinien się odbywać zgodnie z prawem – tłumaczy Iwona Rzeźniczak z Izby Celnej w Przemyślu.

Ale spraw o taki przewóz przybywa. Przykładowo Prokuratura Okręgowa w Przemyślu w czerwcu i lipcu prowadziła cztery postępowania dotyczące wywozu z Polski na teren Ukrainy elementów uzbrojenia. Jedno dotyczy przewozu ponad 100 kamizelek i na razie nikt nie usłyszał w nim zarzutów, a drugie 16 sztuk hełmów aramidowych Schuberth Helme ABL. Podejrzany w tej sprawie Serhij F. chce się nawet dobrowolnie poddać karze. Sprawa jest w sądzie. Powinna się jednak szybko zakończyć, bo w czwartek prokuratura złożyła wniosek o umorzenie postępowania z powodu znikomej szkodliwości społecznej czynu. – Uwzględniliśmy decyzje, jakie zapadały w podobnych sprawach toczących się w innych prokuraturach – tłumaczy Marta Pętkowska, rzecznik prokuratury w Przemyślu.

Ukraińcy próbują przewieźć także większe elementy uzbrojenia – w prokuraturze w Przemyślu toczy się nawet sprawa dotycząca próby przewiezienia lekkiego pojazdu opancerzonego marki Iveco. Inne śledztwo dotyczy próby przewiezienia łopat wirnika nośnego śmigłowca M1-2.

Sprawą wywozu z Polski elementów uzbrojenia zainteresowali się politycy. Poseł Marcin Święcicki wystąpił nawet w tej sprawie z zapytaniem. – Chcę zobaczyć, jak wygląda sytuacja, czy nie będą potrzebne jakieś działania – mówi „Rz". – Dziwne by było, że dostarcza się mistrale do Rosji, a Ukraina objęta jest embargiem – mówi.

 

Rzeka z elementami uzbrojenia wojskowego płynie przez granicę polsko-ukraińską. Wolontariusze, osoby prywatne, członkowie organizacji działających na rzecz wolnej Ukrainy na własnych plecach przenoszą kamizelki kuloodporne i hełmy.

47-letnia Ludmiła spod Kijowa od ponad dziesięciu lat pracuje w Warszawie, ale w swoim kraju zostawiła rodzinę: matkę, brata i dalszych krewnych. – Część mieszka na wschodnich krańcach. Blisko rejonów zajętych przez separatystów. Prosili o kamizelki kuloodporne i hełmy, to kupiłam i przesłałam przez znajomych – opowiada. Mówi, że wielu jej rodaków pracujących w Polsce wysyła do kraju taki sprzęt.

Pozostało 84% artykułu
Społeczeństwo
Sondaż: Rok rządów Donalda Tuska. Polakom żyje się lepiej, czy gorzej?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Syryjczyk w Polsce bez ochrony i w zawieszeniu? Urząd ds. Cudzoziemców bez wytycznych
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie