W piątek o godz. 3.20 78-letni mężczyzna o nazwisku Kim zaparkował samochód pod ambasadą Japonii w Seulu. Mężczyzna podpalił auto, nie opuszczając pojazdu. Zmarł w wyniku odniesionych obrażeń.
Według południowokoreańskich mediów, teść mężczyzny był ofiarą pracy przymusowej na rzecz Japonii podczas II wojny światowej. Kim mógł protestować przeciwko decyzji japońskiego rządu, który na początku lipca nałożył restrykcje w wymianie handlowej z Koreą Południową. Policja odmówiła komentarza na temat motywów mężczyzny, powołując się na trwające śledztwo.
Japonia i Korea Południowa weszły w spór dotyczący m.in. pracy przymusowej, do której japońskie firmy zmuszały Koreańczyków w czasie trwającej od 1910 do 1945 r. okupacji.
W zeszłym roku koreański Sąd Najwyższy nakazał dwóm japońskim firmom wypłacenie odszkodowań dla koreańskich robotników przymusowych.
Do wypłaty nie doszło. Japonia oświadczyła, że kwestia reparacji została rozstrzygnięta traktatem z 1965 r.