W najbliższym odcinku polsatowskiego programu „Państwo w państwie" reporterzy przybliżą dramaty kredytobiorców, którzy nie radzą sobie ze spłatą zadłużenia po wzroście kursu franka szwajcarskiego. Wielu z nich korzysta z pomocy psychiatrów, bierze silne leki.
– Pierwsze raty kredytu wynosiły około 1600 zł, a po tym szaleńczym kursie franka, nieprzewidywalnym zupełnie, to już ponad 3000 zł – mówi jeden z kredytobiorców. Problemy finansowe doprowadziły niektórych nawet do prób samobójczych.
Dlaczego podjęli decyzję o wzięciu ryzykownego kredytu walutowego? – Były bardzo popularne, taki był trend. Wiele osób twierdziło, że frank to najstabilniejsza waluta, takie były też zapewnienia banków – mówi jeden z bohaterów programu.
Eksperci, którzy wystąpią w najbliższym odcinku „Państwa w państwie", podkreślają, że banki miały obowiązek informować o ryzyku związanym z kursem walutowym. Czy tak robiły? Jak zdradza jeden z byłych już pracowników banku, niekoniecznie. – Moją rolą było sprzedać kredyt. Jak ja to zrobię, było już nieistotne. Dlatego nie pracuję już w tej branży – mówi reporterom Polsatu.
Okazuje się również, że w umowach, jakie klienci podpisywali z bankami, znajdowało się wiele tzw. klauzul abuzywnych, czyli niedozwolonych. – W mojej umowie UOKiK zakwestionował kilka zapisów. One są po prostu niezgodne z przepisami – zaznacza jeden z kredytobiorców.