Bruksela oczekuje, że wszystkie kraje będą przyjmować u siebie azylantów spoza UE. Komisja Europejska przygotowuje agendę w sprawie imigracji, która będzie przedstawiona w najbliższych tygodniach. Zacznie się od próby podzielenia się przynajmniej 10 tysiącami uchodźców czekających w obozach poza UE. – Musimy wykazać się solidarnością – powiedział Jean-Claude Juncker, przewodniczący KE.
Niemcy, popierani przez KE, chcą obowiązkowych kwot: jeśli określony limit zostanie przekroczony w danym kraju członkowskim, to resztę azylantów muszą przyjąć pozostałe kraje członkowskie. Według jakiego klucza, to się dopiero okaże. Polsce ta propozycja się nie podoba, oficjalnie protestują już Węgry. – Potrzebujemy prawnych regulacji, żeby powstrzymać falę imigrantów z biednych krajów. Nawet jeśli miałoby to stać w sprzeczności z zasadami obowiązującymi w Unii Europejskiej – powiedział premier Viktor Orbán. Szef węgierskiego rządu zapowiada regulacje prawne w tym zakresie. Uzasadnia swoją twardą postawę faktem, że już teraz jego kraj przyjmuje najwięcej imigrantów po Szwecji, jeśli przeliczy się ich na liczbę mieszkańców.
W sprawie uchodźców w UE narosło wiele mitów i kolejne państwa przerzucają się korzystnymi dla siebie danymi. Warto więc spojrzeć na najbardziej wiarygodne dane – statystyki gromadzone przez Eurostat. Z naszej analizy wynika, że węgierskie pretensje nie mają uzasadnienia. W 2014 r. ten kraj przyjął 5446 uchodźców, co w przeliczeniu na liczbę ludności daje mu dopiero 15. miejsce w UE. Daleko w tyle za Szwecją, Maltą, Austrią, Belgią czy Luksemburgiem. Mówimy o azylantach, a nie o np. imigracji ekonomicznej. Ale w tym drugim wypadku UE nie proponuje żadnych zobowiązań solidarności.
Również Niemcy, którzy tak głośno nawołują do większej równości azylowej, nie są najbardziej obciążeni. W 2014 roku przyjęli oni co prawda najwięcej azylantów – ponad 97 tys. – ale w relacji do liczby mieszkańców dawało im to dopiero dziesiąte miejsce w UE. Faktem jest jednak, że odsetek jest ciągle wysoki: 120 uchodźców na 100 tys. mieszkańców. Polska rozpatrzyła pozytywnie 2700 wniosków, co oznacza siedmiu uchodźców na 100 tys. mieszkańców.
Liczbami żonglują też Brytyjczycy, którzy stanowczo odmawiają przyjmowania uchodźców według europejskiego klucza. Premier David Cameron powiedział nawet, że jego statek może wyciągać z wody tonących na Morzu Śródziemnym imigrantów, ale odstawi ich na włoską ziemię. – Pięć krajów UE: Niemcy, Szwecja, Włochy, Francja i Wielka Brytania, rozpatruje 75 procent wszystkich wniosków o azyl – powiedział Syed Kamall, lider brytyjskich konserwatystów w Parlamencie Europejskim. To nieprawda, bo Wielkiej Brytanii w tej piątce nie ma. Więcej wniosków dostają Węgry, co pozwoliło Orbánowi mówić o zalewie jego kraju przez imigrantów. Tyle że Budapeszt 87 proc. wniosków załatwił odmownie.
Twarde statystyki są więc takie: najwięcej wniosków dostają Niemcy i one przyjmują najwięcej uchodźców. Jeśli przeliczyć to na liczbę mieszkańców, to zdecydowanie najbardziej obciążona jest Szwecja. Od unijnej średniej odstają wyraźnie nowe państwa członkowskie. Po pierwsze, dostają najmniej wniosków – wyjątkiem są Węgry i Bułgaria. Po drugie, większość z nich załatwiają odmownie. W Polsce pozytywnie rozpatrzono w ubiegłym roku 34 proc. wniosków o azyl – gorsze były tylko Węgry, Łotwa i Słowenia.