TTIP nie rozpala Polaków

Brakuje nam społeczeństwa obywatelskiego – w ten sposób eksperci tłumaczą nasz brak zainteresowania dokumentem, który budzi protesty w Europie.

Publikacja: 19.10.2015 20:59

Nawet 250 tys. osób demonstrowało w ubiegłą sobotę w Berlinie przeciw Transatlantyckiemu Partnerstwu

Nawet 250 tys. osób demonstrowało w ubiegłą sobotę w Berlinie przeciw Transatlantyckiemu Partnerstwu w dziedzinie Handlu i Inwestycji (TTIP). To największa demonstracja w Niemczech od lat.

Foto: AFP

Nawet 250 tys. osób demonstrowało w ubiegłą sobotę w Berlinie przeciw Transatlantyckiemu Partnerstwu w dziedzinie Handlu i Inwestycji (TTIP). To największa demonstracja w Niemczech od lat. Tymczasem w Polsce TTIP nie budzi zainteresowania polityków i opinii publicznej. – Z niewiadomych przyczyn uznaliśmy, że polityka zagraniczna nie podlega normalnej debacie – krytykuje politolog dr hab. Rafał Chwedoruk.

Czym jest TTIP? To porozumienie handlowe negocjowane od 2013 roku między rządem USA a Komisją Europejską. Kolejna runda negocjacji ruszyła w poniedziałek w Miami na Florydzie. Głównym celem jest zniesienie barier celnych i utworzenie strefy wolnego handlu między USA i UE, co ma sprzyjać powstawaniu nowych miejsc pracy po obu stronach Atlantyku. Krytycy umowy zwracają jednak uwagę na zagrożenia.

– Wprowadza ona niedemokratyczny mechanizm z udziałem ponadpaństwowego sądu arbitrażowego, przed którym duży koncern międzynarodowy może pozwać państwo. Za co? Na przykład za to, że podniosło płacę minimalną, obniżając zaplanowane zyski inwestora. Taka sytuacja miała już miejsce w Egipcie – mówi Roland Zarzycki z Instytutu Globalnej Odpowiedzialności. – Umowa może odebrać takim krajom jak Polska prawo do regulacji w wielu dziedzinach, choćby GMO. Ale przede wszystkim wystawi nasze przedsiębiorstwa na nierówną walkę konkurencyjną z amerykańskimi gigantami – dodaje.

Podkreśla, że nie wszystkie zagrożenia są znane, bo umowa jest negocjowana w sposób nietransparentny. Dlatego Europejczycy protestują przeciw niej od kilku miesięcy.

Ogólnoeuropejska akcja sprzeciwu odbyła się przykładowo w kwietniu. Protestowano m.in. w Austrii i Hiszpanii, a w samych Niemczech miało miejsce 230 demonstracji w 170 miejscowościach. W Polsce demonstracji było w kwietniu osiem, ale trudno je uznać za masowe. Pod warszawską siedzibą Komisji Europejskiej pojawiło się kilkadziesiąt osób, które przyniosły figurę konia trojańskiego mającego symbolizować przemycanie interesów korporacji pod płaszczykiem liberalizacji.

Sukcesem nie skończyła się też polska zbiórka podpisów przeciw TTIP. W całej Europie zebrano ich 3,3 mln, np. 506 tys. w Wielkiej Brytanii i 366 tys. we Francji. W Polsce inicjatywę podpisało tylko 45 tys. osób. Gorszy wynik osiągnięto niemal tylko w krajach bałtyckich.

Dlaczego? Roland Zarzycki mówi, że to efekt słabego społeczeństwa obywatelskiego i wciąż niedostatecznej roli organizacji pozarządowych. – Polacy sądzą, że na nic nie mają wpływu. Jeśli spojrzymy na statystyki zaangażowania, zobaczymy, że nasz kraj jest na szarym końcu UE – tłumaczy.

Dr hab. Rafał Chwedoruk dorzuca do tego pozytywny stosunek Polaków do Stanów Zjednoczonych. – Sięga braterstwa broni z czasów kościuszkowskich, wiąże się też z rolą prezydenta Wilsona i powojenną emigracją – wyjaśnia.

Szczepan Garstka z niedawno utworzonej lewicowej Partii Razem zapowiada, że jego ugrupowanie spróbuje zachęcić ludzi do kolejnego wyjścia na ulice. – Będziemy organizować protesty, bo naszym zdaniem umowa TTIP jest jeszcze bardziej niebezpieczna niż porozumienie ACTA, przeciw któremu w Polsce mobilizowały się tłumy – mówi.

W minioną środę jego ugrupowanie zorganizowało w Krakowie konferencję o TTIP. Co ciekawe, z partii kandydujących do Sejmu tylko ta głośno sprzeciwia się umowie. I według sondaży ma najniższe poparcie.

Nawet 250 tys. osób demonstrowało w ubiegłą sobotę w Berlinie przeciw Transatlantyckiemu Partnerstwu w dziedzinie Handlu i Inwestycji (TTIP). To największa demonstracja w Niemczech od lat. Tymczasem w Polsce TTIP nie budzi zainteresowania polityków i opinii publicznej. – Z niewiadomych przyczyn uznaliśmy, że polityka zagraniczna nie podlega normalnej debacie – krytykuje politolog dr hab. Rafał Chwedoruk.

Czym jest TTIP? To porozumienie handlowe negocjowane od 2013 roku między rządem USA a Komisją Europejską. Kolejna runda negocjacji ruszyła w poniedziałek w Miami na Florydzie. Głównym celem jest zniesienie barier celnych i utworzenie strefy wolnego handlu między USA i UE, co ma sprzyjać powstawaniu nowych miejsc pracy po obu stronach Atlantyku. Krytycy umowy zwracają jednak uwagę na zagrożenia.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Społeczeństwo
Aktualna prognoza pogody. Będzie cieplej niż zwykle o tej porze roku. Do kiedy?
Społeczeństwo
Huragan Kirk nadciąga nad Europę. Wiadomo, kiedy dotrze do Polski. Przyniesie dużą zmianę pogody
Społeczeństwo
Sondaż: Czy Polacy uważają, że atomowe groźby Rosji są wiarygodne? Znamy odpowiedź
Społeczeństwo
Ośrodek Karta ciągle jest zagrożony. „Znaleźliśmy się na skraju upadku”