Reklama

USA Trumpa: Zwrot w stronę kapitalizmu

- W USA widać dziś – przynajmniej w deklaracjach prezydenta elekta i jego zespołu – wyraźną zmianę w stronę kapitalizmu - mówi Andrzej Kondratowicz, ekonomista z Uniwersytetu SWPS w Warszawie

Aktualizacja: 28.12.2016 10:58 Publikacja: 27.12.2016 18:28

Andrzej Kondratowicz, ekonomista z Uniwersytetu SWPS w Warszawie

Andrzej Kondratowicz, ekonomista z Uniwersytetu SWPS w Warszawie

Foto: materiały prasowe

Rzeczpospolita: Majątek wszystkich osób, które do tej pory mianował do swojej administracji Donald Trump, przekracza już 10 mld dolarów. Jak doświadczenie w biznesie przekłada się na skuteczność w polityce?

Andrzej Kondratowicz: Biznes i polityka mają zupełnie inne cele, mechanizmy i metody działania. Jednak nie mam wątpliwości, że wielu wyborców głosowało na Trumpa właśnie dlatego, że jest biznesmenem. Liczą, że nowy prezydent uwolni trochę gospodarkę, na czym wszyscy skorzystają. Choć opowieści, że przywróci on w Pensylwanii miejsca pracy w przemyśle metalurgicznym czy w wydobyciu węgla, można między bajki włożyć. Ale mówiąc o ludziach bogatych w polityce, zwracałbym uwagę nie na grubość ich portfela, ale na ich ideologię. Nie wiem, czy to wiąże się bezpośrednio z ich bogactwem, czy po prostu z tym, że całe życie pracowali w prywatnym biznesie, ale ci ludzie mają pewną specyficzną wizję świata.

W skrócie: nie lubią socjalizmu...

Mamy bardzo wiele danych, które pokazują, że administracja Obamy ograniczyła wolność gospodarczą czy w zastraszającym tempie zwiększyła zadłużenie USA. Ci ludzie, którzy dziś wchodzą z biznesu do zespołu Trumpa, chcą ten trend odwrócić, obiecują wręcz rewolucję kapitalistyczną. Mówią o zmniejszeniu regulacji, państwowego rozdawnictwa czy ograniczeniu drogich programów federalnych. Chcą stawiać na rozwój kraju poprzez prywatny biznes. W USA widać dziś – przynajmniej w deklaracjach prezydenta elekta i jego zespołu – wyraźną zmianę w stronę kapitalizmu.

Optymiści twierdzą, że to dobrze, gdy bogaci zajmują się polityką, bo chociaż nie będą kradli...

Reklama
Reklama

Generalnie pewnie tak jest. Jeżeli ktoś ma miliard, to nie będzie tak łasy na kolejny milion, jak ten, kto ma w kieszeni jedynie dwa dolary. Ale to tylko uogólnienia. Nie wiemy, co siedzi w głowie konkretnych osób. Patrząc na niektórych polityków z ery George'a W. Busha, trzeba przyznać, że czasem się zdarza, iż biznesmeni zamieniają sobie państwowe urzędy w maszynkę do robienia pieniędzy.

Sceptycy za to straszą, że będzie lepiej... ale bogatym.

To zawsze można się pocieszyć, że lepiej być biednym w bogatym kraju niż w biednym... Sceptycy również powtarzają, że skoro to biznesmeni będą teraz sami regulować sobie rynek, to nie przyniesie to korzyści całej gospodarce, ale jedynie konkretnym grupom, albo że utrzymają korzystny dla siebie status quo. Ale można na to odpowiedzieć, że w odróżnieniu od tych, którzy nie siedzą głęboko w biznesie, biznesmeni z pewnością wiedzą, jakie regulacje są rynkowi potrzebne. Wiedzą, jak rząd powinien pomóc poszczególnym branżom, a w jaki sposób może im jedynie zaszkodzić.

Społeczeństwo
Kłopoty z multikulturowością na antypodach
Społeczeństwo
Pobór wraca do Europy? Francja szykuje się na trudne czasy
Społeczeństwo
Ludwig A. Minelli nie żyje. Założyciel Dignitas miał 92 lata
Społeczeństwo
Lotnisko w Wilnie zamknięte. To kolejny taki przypadek nad Litwą
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Wspomnienie
Nie żyje sir Tom Stoppard, legenda brytyjskiej dramaturgii
Materiał Promocyjny
Nadciąga wielka zmiana dla branży tekstylnej. Dla rynku to też szansa
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama