W tym niepewnym czasie przedawnienia jeszcze nie biegnie. To sedno najnowszego wyroku Sądu Najwyższego, ważnego w skomplikowanych często rozliczeniach spadkowych.
Czas się liczy
Kwestia ta wynikłą w sprawie o spadek po Katarzynie H. zmarłej 13 maja 2007 r. Na podstawie napisanego kilka lat wcześniej testamentu. Spadek nabyła w całości jej wnuczka, a zostali w nim pominięci spadkobiercy ustawowi: syn oraz córka - matka owej wnuczki. Po ponad trzech latach syn zmarłej pozwał wnuczkę domagając się zachowku, a więc 1/4 masy spadkowej, gdyż zachowek wynosi połowę połowy schedy jaka by mu przypadła przy ustawowym dziedziczeniu.
Sąd Okręgowy odmówił zasądzenia uznając, że wnuczka skutecznie podniosła zarzut przedawnienia. Według literalnej wykładni art. 1007 § 1 kodeksu cywilnego, roszczenie o zachowek przedawniało się wtedy w ciągu trzech lat od dnia ogłoszenia testamentu, obecnie zaś, a dokładniej od 23 października 2011 r. przedawnienie wynosi 5 la
Sąd Apelacyjny we Wrocławiu był innego zdania i zasądził synowi zmarłej od jej wnuczki żądany zachowek - 100 tys. zł. A to dlatego, że w skład wycenianego na początku na mniejszą kwotę spadku w trakcie postępowania spadkowego doszła kwota 470 tys. zł stanowiąca równowartość udziału w prawie użytkowania wieczystego dwóch działek w Warszawie odziedziczonych dużo wcześniej przez zmarłą (Katarzynę H.) po jej przodku. Owa właścicielka zmarła w 1980 r. a postępowanie reprywatyzacyjne toczyło się od 1949 r. i dopiero w 2016 decyzją Prezydenta Miasta przyznano spadkobiercom prawo użytkowania wieczystego tych działek, z czego część przypadło pozwanej w tej sprawie wnuczce, część wartą 470 tys.
Czytaj także: