Reklama

Nangar Khel od nowa

Były błędy w śledztwie. Sprawa żołnierzy oskarżonych o ostrzelanie wioski wróci do prokuratury

Aktualizacja: 10.10.2008 03:52 Publikacja: 10.10.2008 03:49

Akta sprawy Nangar Khel

Akta sprawy Nangar Khel

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie zadecydował wczoraj, że śledczy mają się jeszcze raz przyjrzeć sprawie. – Wskazano na liczne błędy w prowadzeniu śledztwa – powiedział mecenas Piotr Dewiński, adwokat jednego z oskarżonych żołnierzy.

16 sierpnia 2007 roku w Afganistanie polscy żołnierze ostrzelali z moździerza wzgórza w okolicach wioski Nangar Khel. Jeden pocisk trafił w zabudowania, kilka kolejnych spadło wokół wsi. Zginęli cywile, w tym kobiety i dzieci. Prokuratura wojskowa uznała, że żołnierze celowali w zabudowania. Pod koniec ubiegłego roku oskarżyła sześciu żołnierzy o zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi im nawet dożywocie. Jednego oskarżono o ostrzelanie niebronionego obiektu. Za to grozi mu od pięciu do 15 lat więzienia.

Zatrzymanie żołnierzy wywołało burzę. Wielu polityków i wojskowych pytało, dlaczego zostali oni zatrzymani jak zwykli przestępcy. Pojawiły się też sugestie, że śledczy spieszyli się ze stawianiem im zarzutów.

Wczoraj sąd uznał, że prokuratorzy popełnili błędy. Według mecenasa Dewińskiego sędziowie uznali, że błędem było m.in. nieprzesłuchanie gubernatora afgańskiej prowincji, a także oficera, który prowadził szkolenia żołnierzy przed wyjazdem na misję do Afganistanu.

Sąd miał też skrytykować śledczych za to, że nie przeprowadzili wizji lokalnej. Śledczy w kraju opierali się wyłącznie na informacjach zebranych przez prokuratora, który badał sprawę na miejscu. A jak powiedział adwokat, sporo błędów popełniono już na etapie śledztwa w Afganistanie. Chodzi m.in. o raport balistyczny (badanie typu moździerza, z którego oddano strzały). Sędziowie uznali, że raport jest niepełny i należy zweryfikować informacje o broni i amunicji używanej na misji.

Reklama
Reklama

[wyimek]Sąd nakazał prokuraturze przeprowadzenie wizji lokalnej na miejscu ostrzału[/wyimek]

„Rz” pierwsza opisała meldunki do dowódcy Grupy Bojowej płk. Adama Stręka. Sporządził je oficer operacyjny z zespołu bojowego „C”, czyli z bazy, w której służyli oskarżeni żołnierze. Już 30 lipca 2007 r., dwa tygodnie przed ostrzałem wioski, żołnierze meldowali płk. Strękowi: „Podczas strzelania pociski moździerzowe koziołkują, to główny powód znacznego skrócenia donośności pocisków przy celowaniu i ładowaniu. Dla 1300 m [czyli przy strzelaniu na taki dystans – przyp. red.] upadały one 250 – 350 m od stanowiska ogniowego”.

Wadliwe pociski moździerzowe chybiały celu nawet o kilometr. Meldunek kończy się wnioskiem, by dowódcy wycofali wadliwą amunicję z użytkowania. Tak się jednak nie stało. Sąd uznał też, że prokuratura powinna wystąpić o amerykańską i NATO-owską dokumentację wydarzeń w Nangar Khel.

Wojskowi i ich obrońcy twierdzą bowiem, że żołnierze strzelali do talibów, których punkty obserwacyjne miały się znajdować na wzgórzach za wioską. Dowodem na to mają być właśnie m.in. amerykańskie raporty wywiadowcze oraz nagrania z nasłuchów satelitarnych, o których też pierwsza pisała „Rz”.

Prokurator prowadzący sprawę Nangar Khel płk Jerzy Artymiak powiedział, że prokuratura prawdopodobnie odwoła się od decyzji sądu.

Na razie nie wiadomo więc, kiedy proces siedmiu żołnierzy ruszy. Jeśli Wojskowy Sąd Najwyższy przychyli się do decyzji sądu okręgowego, nowe śledztwo potrwa co najmniej kilka miesięcy.

Reklama
Reklama

Wczoraj TVP Info ujawniła filmy z wizji lokalnej w Afganistanie i negocjacji z cywilami.

W imieniu Afgańczyków występował Bismelah. „Rz” ujawniław lutym, że to talib poszukiwany listem gończym przez wywiad sił koalicyjnych ISAF.

[ramka][srodtytul]Celowy ostrzał to teza Macierewicza[/srodtytul]

Żandarmeria Wojskowa w Afganistanie uznała pierwotnie, że ostrzelanie przez polskich żołnierzy wioski Nangar Khel było wypadkiem, a nie celowym działaniem.

„Rzeczpospolita” dotarła kilka miesięcy temu do zeznań byłego szefa ŻW generała Jana Żukowskiego. Twierdził on, że ustalenia żandarmerii nie wskazywały na przestępstwo.

Sytuacja się zmieniła, gdy dostał tajny raport byłego szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Antoniego Macierewicza.

Reklama
Reklama

Dopiero ten dokument miał zawierać tezę, że polscy żołnierze z premedytacją ostrzelali afgańską wioskę.[/ramka]

Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie zadecydował wczoraj, że śledczy mają się jeszcze raz przyjrzeć sprawie. – Wskazano na liczne błędy w prowadzeniu śledztwa – powiedział mecenas Piotr Dewiński, adwokat jednego z oskarżonych żołnierzy.

16 sierpnia 2007 roku w Afganistanie polscy żołnierze ostrzelali z moździerza wzgórza w okolicach wioski Nangar Khel. Jeden pocisk trafił w zabudowania, kilka kolejnych spadło wokół wsi. Zginęli cywile, w tym kobiety i dzieci. Prokuratura wojskowa uznała, że żołnierze celowali w zabudowania. Pod koniec ubiegłego roku oskarżyła sześciu żołnierzy o zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi im nawet dożywocie. Jednego oskarżono o ostrzelanie niebronionego obiektu. Za to grozi mu od pięciu do 15 lat więzienia.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Reklama
Służby
Atak na polskich funkcjonariuszy na granicy z Białorusią. „Leciały kamienie”
Służby
Pożar w Ząbkach pod lupą służb. Ustaliliśmy, jakie stawiają hipotezy
Służby
Tomasz Siemoniak na granicy z Litwą. Postawił Niemcom warunek
Służby
Przerzut migrantów: szlak wiedzie teraz przez Białoruś i Litwę
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Służby
Donald Tusk: Od 7 lipca wracają kontrole graniczne na granicy z Niemcami i Litwą
Reklama
Reklama