Reklama
Rozwiń

MON zrywa umowę na bezpilotowce

Resort obrony narodowej zerwał kontrakt z izraelską firmą na dostawę samolotów bezzałogowych Aerostar dla polskiej armii – dowiedział się portal polska-zbrojna.pl

Publikacja: 01.10.2012 14:21

MON zrywa umowę na bezpilotowce

Foto: polska-zbrojna.pl, Janusz Walczak

Firma kolejny raz nie wywiązała się z umowy. Teraz będzie musiała zapłacić karę umowną.

Waldemar Skrzypczak, wiceminister obrony odpowiedzialny w ministerstwie obrony narodowej za zakupy, przyznał, że producent Aerostarów, izraelska firma Aeronautics Defense System, znowu nie dotrzymała terminów dostaw sprzętu oraz nie zapewniła usługi rozpoznania obrazowego na rzecz polskich żołnierzy w Afganistanie. – Staraliśmy się uniknąć decyzji o zerwaniu kontraktu – wyjaśnia wiceminister Skrzypczak. – Nie mogliśmy jednak dłużej zwlekać. Byłoby to z naszej strony działanie na szkodę wojska i Skarbu Państwa.

Jeden zestaw samolotów bezzałogowych średniego zasięgu miał trafić do naszych żołnierzy w Afganistanie we wrześniu 2010 r. Drugi natomiast miał być wykorzystywany w kraju do szkolenia. Stworzono już 50-osobową jednostkę wojskową, która miała obsługiwać bezpilotowce. Jej żołnierze przeszli skomplikowaną procedurę rekrutacji, potem były kosztowne szkolenia również zagranicą. Tymczasem sprzętu kupionego przez armię do dziś nie ma. – Niestety przez to, że producent nie wywiązał się z kontraktu, jednostka nie osiągnęła gotowości bojowej – mówi Skrzypczak.

O potrzebie zakupu bezpilotowych zestawów rozpoznawczych zaczęto mówić po śmierci kpt. Daniela Ambrozińskiego w sierpniu 2009 r. Został on postrzelony w zaplanowanej przez talibów zasadzce w dystrykcie Adżiristan. W kraju wywołało to gorącą dyskusję na temat uzbrojenia, jakim na misji dysponują żołnierze. Na fali tych wydarzeń ówczesny minister obrony Bogdan Klich ogłosił tzw. pakiet afgański. Był to program zakupu w ramach tzw. pilnej potrzeby operacyjnej odpowiedniego sprzętu dla żołnierzy na misji. W tym planie znalazły się też bezpilotowce.

Do przetargu stanęły trzy izraelskie firmy: IAI, Elbit i Aeronautics Defense System. Rywalizacja między nimi była bardzo ostra. Po pięciu miesiącach od uruchomienia „pakietu afgańskiego" ogłoszono rozstrzygnięcie przetargu. W aukcji elektronicznej wybrano ofertę Aeronautics Defense System.

Reklama
Reklama

Kontrakt na Areostary został podpisany w lutym 2010 r. Wartość zamówienia opiewała na 88 mln zł. Cena była niska. Resort przewidywał wydanie na ten cel 186 mln zł. MON szybko przestało się jednak cieszyć z „okazyjnego" zakupu. Od podpisania kontraktu mijały miesiące, a zestawy bezpilotowców nadal nie spełniały wojskowych wymogów. Na początku ubiegłego roku resort wynegocjował więc z producentem, że do Afganistanu firma wypożyczy swoje bezzałogowe samoloty z wynajętą obsługą. Wypożyczony zestaw czterech Aerostatów z systemem transmisji, sterowania oraz obsługą pracował na rzecz polskich żołnierzy w Afganistanie przez rok. Jednak od ponad sześciu miesięcy izraelskie zestawy nie wykonują już tam żadnych zadań. – Obrazy terenu z bezpilotowych środków rozpoznawczych zapewnia nam współpraca z Amerykanami – mówi Skrzypczak.

Firma kolejny raz nie wywiązała się z umowy. Teraz będzie musiała zapłacić karę umowną.

Waldemar Skrzypczak, wiceminister obrony odpowiedzialny w ministerstwie obrony narodowej za zakupy, przyznał, że producent Aerostarów, izraelska firma Aeronautics Defense System, znowu nie dotrzymała terminów dostaw sprzętu oraz nie zapewniła usługi rozpoznania obrazowego na rzecz polskich żołnierzy w Afganistanie. – Staraliśmy się uniknąć decyzji o zerwaniu kontraktu – wyjaśnia wiceminister Skrzypczak. – Nie mogliśmy jednak dłużej zwlekać. Byłoby to z naszej strony działanie na szkodę wojska i Skarbu Państwa.

Reklama
Służby
Pożar w Ząbkach pod lupą służb. Ustaliliśmy, jakie stawiają hipotezy
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Służby
Tomasz Siemoniak na granicy z Litwą. Postawił Niemcom warunek
Służby
Przerzut migrantów: szlak wiedzie teraz przez Białoruś i Litwę
Służby
Donald Tusk: Od 7 lipca wracają kontrole graniczne na granicy z Niemcami i Litwą
Służby
Straż Graniczna komentuje głośne nagranie. „To nie migranci, lecz funkcjonariusze”
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama