– Mamy wolne miejsca dla szeregowych, podoficerów i oficerów – przyznaje ppłk Ryszard Jankowski z Dowództwa Wojsk Specjalnych. Nie ujawnia jednak liczby wakatów.
Dlatego wojska specjalne uelastyczniają zasady naboru kandydatów. Dotychczas przyjmowały żołnierzy zawodowych, rezerwistów albo funkcjonariuszy służb mundurowych po kilkuletnim stażu. Teraz otwierają szybką ścieżkę dla osób, które nawet nie służyły w wojsku, ale mają odpowiednie umiejętności i predyspozycje.
– Wystarczy trzymiesięczna służba przygotowawcza w Narodowych Siłach Rezerwowych i można aplikować do wojsk specjalnych. Kandydat musi jednak przejść proces selekcyjny i udowodnić, że się nadaje – tłumaczy ppłk Jankowski.
Komandosi liczą na młodych ludzi z unikalnymi umiejętnościami. Preferowani są ci, którzy znają języki, mają wykształcenie informatyczne lub elektroniczne oraz ukończone specjalistyczne kursy, np. medyczny, spadochronowy, nurkowy.
Łowienie ludzi o ścisłych umysłach związane jest m.in. z rozwojem jednostki NIL, której żołnierze m.in. zajmują się rozpoznaniem z wykorzystaniem samolotów bezzałogowych, tzw. dronów.