Dziurawa ochrona Tuska

Premier polecił BOR, by nie sprawdzało tysięcy osób, które odwiedziły jego siedzibę. Złamano wszelkie procedury.

Aktualizacja: 18.06.2013 10:38 Publikacja: 18.06.2013 02:13

Donald Tusk

Donald Tusk

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

W Dniu Dziecka Kancelaria Premiera Rady Ministrów zaprosiła rodziców wraz z pociechami na dzień otwarty. Chętnych było ponad 11 tysięcy – tyle ludzi weszło na rządowy teren. Część z nich – 1,2 tys.  – zwiedziła siedzibę prezesa Rady Ministrów. Każdy z tej grupy mógł wejść do gabinetu premiera, na salę posiedzeń Rady Ministrów. Ci, którzy do siedziby się nie dostali, mogli pochodzić po terenie KPRM, w tym po parku.

Jak ustaliła „Rz", grupa ta weszła bez jakiejkolwiek kontroli ze strony BOR, choć samo Biuro było do tego przygotowane – było specjalne stanowisko wyposażone w urządzenia m.in. do kontroli pirotechnicznej. Sprawdzania zaniechano na wyraźne polecenie premiera Donalda Tuska. Z notatek służbowych BOR wynika, że polecenie przekazali przez telefon szefowi ochrony premiera oraz komendantowi ochrony KPRM ministrowie Kancelarii: rzecznik rządu Paweł Graś i Igor Ostachowicz. Szef ochrony premiera odpowiada za jego fizyczne bezpieczeństwo, a komendant za ochronę KPRM.

Gdy „Rz" zainteresowała się sprawą, informacji zażądał minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz. – Minister czeka na pełne wyjaśnienia, z oceną musimy się wstrzymać – mówi „Rz" Małgorzata Woźniak, rzeczniczka MSW.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że po otrzymaniu polecenia szefa rządu oficerowie nie konsultowali decyzji o wpuszczeniu gości bez kontroli ze swoim przełożonym. – Stało się to dopiero wtedy, gdy ludzie zaczeli wchodzić do KPRM – mówi „Rz" informator z BOR.

To złamanie wszelkich procedur opisanych w dwóch wewnętrznych dokumentach BOR: instrukcji ochrony obiektu i instrukcji działań ochronnych, a także przekroczenie ustawy o BOR.

– Niewiarygodne, skandaliczne, nieodpowiedzialne – kwituje Jerzy Dziewulski, były szef ochrony Aleksandra Kwaśniewskiego. – W zasadach ochrony nie ma wyjątków – mówi i przypomina, że mężczyzna, który kilka dni temu podpalił się przed Kancelarią Premiera, mógł to zrobić na festynie w Dniu Dziecka. – Jaki problem popełnić samobójstwo, wysadzając się w powietrze w gronie tysięcy osób? – pyta Dziewulski.

Dr Bartłomiej Biskup, politolog, przyznaje, że premier postąpił co najmniej lekkomyślnie. – Za wszelką cenę chce poprawić wizerunek. Problem w tym, że nie pomyślał o tysiącach ludzi, którym mogło się coś stać. On sam był otoczony ochroną – mówi.

Dziewulski podkreśla, że decyzja Tuska jest niezgodna z ustawą o BOR. – Wykonanie takiego polecenia sprowadza funkcjonariuszy BOR do roli lokaja, a nie profesjonalnej ochrony – kwituje.

Dariusz Aleksandrowicz, rzecznik BOR, zapewnia, że wchodzących do samej siedziby premiera kontrolowano. – Po zakończeniu imprezy cały teren został drobiazgowo przeszukany przez pirotechników – dodaje.

Eksperci podkreślają, że podczas dnia otwartego każdy mógł zobaczyć, jakiego sprzętu telefonii niejawnej używa premier, a podłożenie pluskwy nie byłoby rzeczą trudną. Dziwi to tym bardziej, że z  prowadzonej przez BOR analizy wynika, iż wzrasta zagrożenie atakami wobec najważniejszych osób w państwie.

Służby
Tusk zapowiada 13 miliardów złotych na program modernizacji służb
Służby
Służby i bez Pegasusa chętnie podsłuchują
Służby
Agenci CBA weszli do siedzib PKOl i PZKosz. Chodzi o faktury
Służby
Starlinki nie tylko dla Ukrainy. Obsługiwały także wybory w Polsce
Służby
600 tys. zł w rok. Kosmiczna pensja szefowej CBA