– Rząd obiecał, że podejmie prace z własnej inicjatywy. Chcemy więc go poprosić, by przedstawił swoje plany, a ewentualnie sprawą zajmiemy się sami – mówi senator PiS prof. Michał Seweryński. Jest szefem senackiej Komisji Praworządności, Praw Człowieka i Petycji, która we wtorek zajmie się wykonaniem wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie sięgania służb po dane telekomunikacyjne.
To najważniejszy w ostatnich latach wyrok trybunału związany z inwigilacją. Na jego wykonanie zostało tylko dziewięć miesięcy, czyli połowa okresu, który wyznaczyli sędziowie. Jednak rząd nie spieszy się z przedstawieniem projektu zmian w prawie, dlatego oprócz senatorów zaniepokojenia nie kryją też organizacje pozarządowe.
– Słysząc o danych telekomunikacyjnych, większość osób myśli o billingach, ale to uproszczenie. Takimi danymi są też ingerujące w prywatność informacje o lokalizacji telefonu, a także dane abonenta, czyli przykładowo jego adres oraz numer IP, na podstawie którego można zidentyfikować telefon w internecie – wyjaśnia Wojciech Klicki z organizacji Panoptykon monitorującej zagrożenia wolności obywatelskiej.
Po takie dane może sięgać dziewięć służb, m.in. policja, kontrola skarbowa, ABW i CBA. Robią to coraz chętniej. Z informacji fundacji Panoptykon wynika, że w ubiegłym roku złożyły łącznie ponad 2 miliony zapytań, a najczęściej po takie dane sięgała policja.
O precyzyjne liczby jest trudno, bo inne dane podają same służby, a inne Urząd Komunikacji Elektronicznej.