Czy spadochroniarze mają ćwiczyć na sucho

Armia tworzy elitarną brygadę powietrzno-desantową. Ale jak ją wyszkolić, gdy brakuje spadochronów?

Publikacja: 22.10.2008 05:52

Edyta ŻemŁaZa rok 6. Brygada Desantowo-Szturmowa z Krakowa ma się stać 6. Brygadą Powietrzno-Desantową.

– Będzie wykonywała działania powietrzno-desantowe, czyli w dużym uproszczeniu będzie przystosowana do desantu sprzętu i ludzi z samolotów na duże odległości – mówi kpt. Marcin Gil, oficer prasowy brygady. Do tej pory jednostka dokonywała desantu na krótkie odległości ze śmigłowców. – Ta zmiana to powrót do tradycji – dodaje kpt. Gil.

Pierwsza tego typu jednostka w Polsce powstała w latach 50. Była to 6. Pomorska Dywizja Powietrzno-Desantowa z Krakowa, tzw. czerwone berety. Na początku lat 90. została jednak przemianowana na szturmową i od tego czasu brygada utraciła status jednostki powietrzno-desantowej.

Teraz polska armia znów będzie miała taką jednostkę. – Te zmiany idą w dobrym kierunku, bo wojsko musi być przygotowane w razie wojny na szybkie przerzuty żołnierzy i sprzętu wojskowego w dowolny rejon – komentuje gen. Roman Polko, były dowódca jednostki specjalnej GROM. – Obawiam się jednak, że jeśli operacja nie zostanie dobrze przygotowana, wszystko skończy się na zmianie nazwy.

Jego zdaniem żołnierze muszą przejść specjalistyczne szkolenie i dostać odpowiedni sprzęt. A, jak opowiadają nam spadochroniarze, z tym nie jest najlepiej. Podstawowy problem to samoloty. Żołnierze nie mają z czego skakać podczas ćwiczeń.

Co prawda w Krakowie jest eskadra lotnictwa transportowego, gdzie stacjonują samoloty CASA, An-2 i An-24, przystosowane do działań desantowych, lecz jest ich zdecydowanie za mało. Poza tym CASY cały czas są potrzebne na misjach wojskowych. Do szlifowania umiejętności żołnierzy w kraju już ich brakuje.

Prosty przykład: 18. Batalion z Bielska-Białej (wchodzi w skład6. Brygady) do tej pory wykonał zaledwie połowę skoków. Dopiero kilka dni temu ruszyły ćwiczenia, bo komandosi dostali samolot. Zresztą jest to prawie 40-letni An-2, który w tym roku zostanie wycofany z użycia.

Jeśli chodzi o spadochrony – jak mówią żołnierze – sytuacja niedawno się poprawiła, choć nadal jest daleka od ideału. Brakuje przede wszystkim specjalistycznych spadochronów dla instruktorów.

– Gdy służyłem w Krakowie, były dwa spadochrony na żołnierza. Dziś nie ma nawet jednego – mówi były oficer brygady.

Brakuje też tar, czyli urządzeń do zrzucania z samolotów ciężkiego sprzętu wojskowego, np. wozów bojowych. W zeszłym roku stare tary poszły na złom. Trzeba kupić nowe, ale na razie nie ma takich planów.

– Jeśli za jednym razem uda się przerzucić ludzi i ciężki sprzęt na odległość 200 – 300 km, będziemy mogli uznać, że brygada zdała egzamin. Mówienie, że da się to zrobić w rok, jest zbyt optymistyczne – komentuje generał Polko.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki [link=mailto:e.zemla@rp.pl]e.zemla@rp.pl[/link]

Edyta ŻemŁaZa rok 6. Brygada Desantowo-Szturmowa z Krakowa ma się stać 6. Brygadą Powietrzno-Desantową.

– Będzie wykonywała działania powietrzno-desantowe, czyli w dużym uproszczeniu będzie przystosowana do desantu sprzętu i ludzi z samolotów na duże odległości – mówi kpt. Marcin Gil, oficer prasowy brygady. Do tej pory jednostka dokonywała desantu na krótkie odległości ze śmigłowców. – Ta zmiana to powrót do tradycji – dodaje kpt. Gil.

Pozostało 84% artykułu
Służby
Rosjanie planowali zamach na Zełenskiego w Polsce? Polak z zarzutami
Służby
Dymisje w Służbie Ochrony Państwa. Decyzję podjął minister Marcin Kierwiński
Służby
Akcja ABW w sprawie działalności szpiegowskiej na rzecz Rosji. Oskarżony obywatel RP
Służby
Ministerialna kontrola w Służbie Ochrony Państwa. Wyniki niejawne
Służby
Cała prawda o Pegasusie. Jak działał, jakich materiałów dostarczał, kogo podsłuchiwano?
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO