Są odpowiedzialni za wprowadzenie systemu inwentaryzacji, który nigdy nie zadziałał. Składał się on z programu komputerowego, specjalnych czytników i naklejanych na sprzęt kodów kreskowych. Miał maksymalnie uprościć identyfikację i ewidencję zasobów danej jednostki.
– Kody kreskowe odklejały się od karabinów, zacierały się, a do tego karteczki, na których się znajdowały, były doskonale widoczne przez noktowizor, czytniki się zacinały. Słowem, wielki bałagan – opowiada jeden ze śledczych.
Prokuratura sprawdziła kilka jednostek w kraju. We wszystkich było tak samo. Śledztwo pozwoliło postawić zarzuty siedmiu osobom odpowiedzialnym za wprowadzanie systemu.
– To oficerowie w stopniach od kapitana do generała brygady. Na tym etapie śledztwa nie chcę jednak podawać nawet ich inicjałów – zastrzega płk Mikołaj Przybył, szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Poznaniu. Z ustaleń „Rz” wynika, że podejrzany generał niedawno trafił do rezerwy.
Śledczy zarzucają żołnierzom przekroczenie uprawnień, niedopełnienie obowiązków oraz wyrządzenie znacznej szkody w mieniu wojskowym. Część niższych stopniem podejrzanych chce dobrowolnie poddać się karze.