– Żartujemy sobie, że magazynierzy muszą uważać, aby nie wydawać nam tych z PRL-owskim orzełkiem – opowiada jeden z żołnierzy.
Sprawa dotyczy kevlarowych hełmów, które MON kupił w latach 2000 i 2001. Były to jedne z pierwszych, nowoczesnych hełmów, jakie trafiły do polskich żołnierzy. Problem w tym, że tworzywa sztuczne, z których są wykonane, mogą po dziesięciu latach utracić swoje właściwości. Dlatego zanim minął ten okres, należało poddać hełmy testom sprawdzającym m.in. ich odporność na ostrzał. Wtedy można by przedłużyć okres ich użytkowania. Inaczej hełmy trzeba wycofać. I tak się właśnie stało.
– Urzędnicy wojskowi znowu przespali odpowiedni moment, co skutkuje marnotrawstwem na ogromną skalę (jeden hełm kevlarowy polskiej produkcji kosztuje ponad tysiąc złotych – red.) – komentuje gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.
– Określone partie sprzętu są wycofywane z użycia, ponieważ okres eksploatacji hełmów kompozytowych (czyli kevlarowych – red.) wynosi dziesięć lat – potwierdza informacje „Rz” ppłk Tomasz Szulejko, rzecznik Wojsk Lądowych. Ile hełmów już wycofano, nie ujawnia. Zdradza za to, że trzeba to będzie robić także w przyszłym roku – ma ich wtedy zostać wycofanych 3 tys.
Nowoczesne hełmy są zastępowane starymi, stalowymi tzw. blaszakami, jeszcze z czasów poprzedniej epoki.