W bazie stacjonują 32 F-16. Pierwsze przyleciały z USA w listopadzie 2006 r. Ich obecność w peryferyjnej dzielnicy Poznania od początku wzbudzała emocje. Protestowali mieszkańcy okolicznych miejscowości.
– Hałas nie daje nam żyć. Decyzja o urządzeniu bazy w mieście była, delikatnie mówiąc, niezrozumiała – podkreśla Grzegorz Małecki, jeden z założycieli Stowarzyszenia Ekologiczne Marlewo, które domagało się przeniesienia bazy.
Teraz w podobnym tonie wypowiedziała się Najwyższa Izba Kontroli. W opublikowanym wczoraj raporcie można przeczytać, że kontrolerzy negatywnie oceniają lokalizację krzesińskiej bazy. Główny powód: bliskie sąsiedztwo osiedli mieszkaniowych i związana z tym konieczność wypłaty odszkodowań lub wykupu nieruchomości. Według NIK roszczenia sięgają obecnie 280 mln zł. Na tym jednak nie koniec.
– W MON nie znaleziono dokumentów, z których wynikałoby, że przed podjęciem decyzji o lokalizacji bazy analizowano jej skutki, uwzględniając nie tylko potrzeby obronne, ale także uwarunkowania ekonomiczne, ochrony środowiska czy bezpieczeństwa ludności – mówi „Rzeczpospolitej" Paweł Biedziak, rzecznik NIK. I podkreśla: – MON posiada informację o zniszczeniu dokumentów.
Izba jak dotąd nie skierowała w tej sprawie zawiadomień do prokuratury.