Inspektor Zbigniew Melnik, wicedyrektor prestiżowego Biura Kontroli Komendy Głównej Policji, który miał się dopuścić plagiatu pracy kolegi podczas konkursu na komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy, nie poniesie za to kary dyscyplinarnej. Postępowanie, które komendant główny wszczął tydzień temu, zostanie umorzone.
Taki staż to majątek
Jak ujawniła „Rz", Melnik przedstawił rzekomo autorską koncepcję prowadzenia bydgoskiej policji, która – co ustaliło wewnętrzne postępowanie wyjaśniające w KGP – była ściągnięta z opracowania jego konkurenta do tego stanowiska (Melnik tłumaczył, że posłużył się swoim wcześniejszym opracowaniem przygotowanym w związku ze startem w innym konkursie, ale kontrola tego nie potwierdziła).
Po wybuchu skandalu insp. Melnik złożył raport o odejście ze służby na własną prośbę, a komendant główny policji nadinsp. Marek Działoszyński zgodził się, by nastąpiło to 15 maja. Łaskawość przełożonego ma w tym wypadku wymiar szczególny – Melnik dzięki temu ucieknie przed dyscyplinarką, gdyż wobec emeryta nie można jej prowadzić. Otrzyma też pełne finansowe apanaże.
Ponieważ jest w policji od ponad 30 lat, to odchodząc na emeryturę, otrzyma półroczną odprawę. Według informacji „Rz", jest to łącznie ok. 50 tys. zł. Do tego dostanie roczną sumę wynagrodzenia, jaka przysługuje funkcjonariuszom z tak długim stażem – grubo ponad 100 tys. zł.
Gdyby został ukarany dyscyplinarnie, straciłby finansowo. – Wtedy świadczenie jest obniżane, w tym m.in. dodatek służbowy, który na tym stanowisku wynosi ok. 2 tys. zł. Mniejsza jest zatem podstawa wymiaru emerytury – mówi „Rz" policyjny związkowiec.