Tornado w specsłużbach

W półtora roku przez służby przeszło personalne tornado. Czy w tej czystce jest jakieś drugie dno?

Publikacja: 18.10.2013 21:29

Tornado w specsłużbach

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Politykom Platformy się wydawało, że szef CBA Paweł Wojtunik jest swój. Wszak premier powołał go w miejsce znienawidzonego Mariusza Kamińskiego z PiS.

Dziś są zdezorientowani. Po pierwsze, od początku roku Wojtunik wszedł do pięciu resortów – sprawiedliwości, spraw zagranicznych, nauki, kultury i sportu – a więc pewnie szuka korupcji w rządzie. A po wtóre, między Tuskiem a Wojtunikiem nie ma chemii.

Według informacji „Rz" Wojtunik raczej nie dostanie od premiera propozycji pracy przez kolejną kadencję i w ciągu kilku tygodni rozstanie się z CBA. Może wyjedzie do Hagi, do Europolu, czyli policyjnej agendy UE?

Wymiana szefa CBA będzie zwieńczeniem rządowej operacji sprzątania specsłużb. Donald Tusk – który nie cierpi służb specjalnych, ich agentów i donosów – dziś najbardziej konsekwentne działania jako premier prowadzi właśnie w tym obszarze.

Karuzelnicy

Karuzela ruszyła na początku 2012 r. Nowy minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki swe urzędowanie rozpoczął od wymiany szefa policji.

Cichocki był wcześniej koordynatorem specsłużb w Kancelarii Premiera, przyznać trzeba jednak, że głównie na papierze. Po wyborach premier zdecydowanie go umocnił – poza koordynowaniem służb specjalnych dołożył właśnie stanowisko szefa MSW. Jednocześnie z tylnego fotela zaczął Cichockim sterować Bartłomiej Sienkiewicz, od lat jego dobry znajomy. – Bartek formalnie działał wtedy jeszcze w biznesie, ale w tym czasie zaczął się dyskretnie pojawiać w Kancelarii Premiera i MSW – mówi nam jeden z członków rządu.

Sienkiewicz – w przeciwieństwie do Cichockiego – zjadł zęby na służbach. Na początku lat 90. współtworzył Urząd Ochrony Państwa, w którym pracował ponad dekadę.

Najpierw tandem Cichocki – Sienkiewicz wziął się za policję. Wycięci zostali generałowie, których dało się skojarzyć z wpływowym wiceministrem w MSW gen. Adamem Rapackim – zwolnionym przez nich chwilę wcześniej. – To była klasyczna wojna o wpływy wewnątrz policji. Rapacki miał nadzieję, że zostanie ministrem spraw wewnętrznych po wyborach. Ponieważ ministrem został Cichocki, postanowili z Sienkiewiczem wyczyścić policję z ludzi Rapackiego – opowiada prominentny polityk PO. – Ze służby odeszło kilku generałów w sile wieku. Do dziś odbija się to policji czkawką.

Ale MSW przekonuje, że zmiana w policji wyszła na dobre. W piśmie do „Rz" resort podaje liczby, z których wynika, że po zmianach maleje drobna przestępczość, szczególnie dotkliwa dla obywateli.

Od wymiany szefa policji Cichocki z Sienkiewiczem rozpoczęli starannie kontrolowaną reakcję łańcuchową w służbach. Nowym szefem policji został Marek Działoszyński, były szef policji w Łódzkiem. Jedną z jego pierwszych decyzji było przeprowadzenie czystki w Centralnym Biurze Śledczym, jednostce specjalnej policji. W marcu pracę stracił szef CBŚ Adam Maruszczak, w kręgach specsłużb i polityki powszechnie uważany za dobrego glinę. Pretekstem do dokonania zmian były plany wydzielenia CBŚ ze struktur Komendy Głównej – do dziś zresztą niezrealizowane.

– Dla Tuska gen. Rapacki to człowiek jego głównego partyjnego rywala Grzegorza Schetyny. Był przecież wiceministrem odpowiedzialnym za służby mundurowe, gdy Schetyna był szefem MSWiA – mówi nam polityk Platformy z Sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych. – A więc czystka, na którą zgodził się Tusk, była rozprawą z resztkami schetynowców w policji.

Pogrzeb Bonda

O ile zmiany w szefostwie policji można byłoby uznać za dość standardowe zachowanie kolejnych ministrów spraw wewnętrznych, to premier zdecydował się rękami swego specduetu na znacznie poważniejszą operację. Usunięcie na przełomie 2012/2013 r. Krzysztofa Bondaryka, szefa ABW od początku rządów Tuska, to był sygnał dla wszystkich szefów służb specjalnych.

– Ten sygnał brzmiał: jeśli Krzyśka można się pozbyć, to znaczy, że każdego z was można posprzątać – wspomina szef jednej ze służb. Rozprawa z „Bondem" była tym bardziej widowiskowa, że – w przeciwieństwie do innych szefów służb specjalnych – generał był jednoznacznie związany z Platformą. Jeszcze przed objęciem władzy przez Tuska był zaufanym człowiekiem PO odpowiadającym za specsłużby.

Tło rozgrywki z Bondarykiem jest skomplikowane. Z jednej strony – jak w przypadku policji – w premierze narastało przekonanie, że szef ABW kolaboruje ze Schetyną. Po wtóre Cichocki – czytaj Sienkiewicz – uznał, że nie umocni się w służbach, dopóki nie uderzy w najsilniejszego generała.

A potem pojawiły się emocje. Premier postanowił wykorzystać do ataku na Bondaryka wybuch afery Amber Gold latem 2012 r. Publicznie zaatakował ABW i zarzucał ludziom

Bondaryka wieloletnią bezczynność wobec pęczniejącej piramidy finansowej. Bondaryk wiedział, że jego dni są policzone. Dlatego odpowiedział publicznie, czego nigdy wcześniej nie robił. Ujawnił kalendarium działań ABW w sprawie Amber Gold. Z niezbyt wnikliwej analizy owego dokumentu wynikało, że kiedy premier robił swemu synowi awantury za pracę dla linii lotniczych OLT Express – finansowanych przez Amber Gold – wiedział już od ABW, że wybuchnie afera.

Tak wyraźne uderzenie w premiera – sugestia, iż ostrzegł syna – przesądziła o losie Bondaryka. Jako oficjalny pretekst rozbratu z generałem Tusk z Cichockim podali planowaną reorganizację ABW, w tym odebranie agencji uprawnień śledczych, na co nie chciał się zgodzić Bondaryk. Oczywiście, reorganizacja ABW nie nastąpiła do dziś. To był tylko pretekst do pozbycia się generała – zastosowany tak instrumentalnie, jak w przypadku wymiany szefa CBŚ.

– Służby specjalne to nie jest dobry sektor na rewolucje. To, co zrobimy, to tylko sprecyzowanie kompetencji ABW i policji oraz ustalenie zasad nadzoru i koordynacji współpracy między nimi – przyznał Sienkiewicz w niedawnym wywiadzie dla „Rz".

Według naszych rozmówców w rządzie, to właśnie Sienkiewicz był głównym architektem rozprawy z Bondarykiem, choć nie był jeszcze wówczas szefem MSW. Oficjalnie do rządu dołączył dopiero w lutym 2013 r., kiedy Cichocki odszedł na stanowisko szefa Kancelarii Premiera.

Sienkiewicz – decyzją premiera – przejął od Cichockiego także nadzór nad służbami specjalnymi. Wielkich porządków robić nie musiał: policję i ABW posprzątał wcześniej rękami Cichockiego. Ze specsłużb, które mają realne uprawnienia dochodzeniowo-śledcze, do pozamiatania zostały tylko dwie: Centralne Biuro Antykorupcyjne oraz Służba Kontrwywiadu Wojskowego.

Premier ostrzega SKW

Szef SKW gen. Janusz Nosek z niejednego służbowego pieca chleb jadł. Zaczynał ponad dwie dekady temu w Urzędzie Ochrony Państwa. Na szefa kontrwywiadu wojskowego został powołany przez premiera Tuska kilka miesięcy po wygranych przez Platformę wyborach w 2007 r.

Nosek ustabilizował sytuację w tej nowej służbie, podzielonej na dawnych żołnierzy WSI i nowych ludzi, sprowadzonych głównie przez Antoniego Macierewicza za czasów rządów PiS. Wszyscy politycy z Komisji Służb Specjalnych – bez względu na partyjne legitymacje – rozpływali się w komplementach wobec SKW, głównie za działania w Afganistanie.

Dlatego też decyzja premiera o wyrzuceniu generała była dla nich ogromnym zaskoczeniem.

Przedstawiciele rządu sączyli przy tym do mediów przecieki, dowodzące, iż Nosek został odwołany za to, że SKW nie wykryła afery korupcyjnej w 22. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Malborku. Tyle że nie brzmi to wiarygodnie w świetle informacji, które uzyskaliśmy od Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, która prowadziła tę sprawę. Policja twierdzi, że „ściśle współpracowała" z SKW przy dochodzeniu dotyczącym nieprawidłowości w Rejonowym Zarządzie Infrastruktury w Gdyni – a malborska korupcja to odprysk tej sprawy.

W rzeczywistości Nosek poległ za coś innego: od dwóch lat prowadził zakrojone na szeroką skalę śledztwo w sprawie korupcji w Ministerstwie Obrony Narodowej za czasów rządów Platformy. Główny bohater – wiceszef MON gen. Waldemar Skrzypczak, ściągnięty do rządu osobiście przez premiera.

Dzień po tym, jak SKW przesłała premierowi i szefowi MON Tomaszowi Siemoniakowi informacje obciążające Skrzypczaka, podjęli oni decyzję o dymisji gen. Noska.

W sprawie Noska premier zachował się bez precedensu. Ostrzegł go publicznie przed roztrząsaniem sprawy Skrzypczaka: – Służba to jest mundur i rozkaz, a nie debata. Po to się zakłada mundur, aby przyjmować z godnością decyzje przełożonych – oświadczył. Nigdy tak nie upomniał żadnego szefa służby.

Bartek zwycięzca

Z pisma MSW do „Rz": „Wszystkie zmiany w służbach mają na celu zwiększenie ich efektywności oraz dostosowanie do aktualnych zadań i problemów, które stoją przed nimi".

Opozycja ma na ten temat swoją teorię. – Platforma ma coś do ukrycia. Dlatego sprząta kolejnych szefów służb, żeby pozamiatać afery – twierdzi wiceszef sejmowej komisji specsłużb Artur Dębski (Twój Ruch). Tyle że na tę popularną, polityczną tezę żaden polityk opozycji nie przedstawia żadnych dowodów.

Więcej przemawia za tezą, że to Sienkiewicz dąży do przejęcia wyłącznej, osobistej kontroli nad specsłużbami, czyszcząc tych, którzy nie pasują jemu albo partii. – Sienkiewicz uwielbia władzę. Lubi się nią napawać – mówi przedstawiciel kierownictwa jednej ze specsłużb. Inny dodaje: – To ręczny styl. Sterowanie, a nie koordynowanie.

Rzecznik rządu Paweł Graś prezentuje służbowe zdziwienie: – A czy jakaś służba w Polsce jest czyszczona?

Politykom Platformy się wydawało, że szef CBA Paweł Wojtunik jest swój. Wszak premier powołał go w miejsce znienawidzonego Mariusza Kamińskiego z PiS.

Dziś są zdezorientowani. Po pierwsze, od początku roku Wojtunik wszedł do pięciu resortów – sprawiedliwości, spraw zagranicznych, nauki, kultury i sportu – a więc pewnie szuka korupcji w rządzie. A po wtóre, między Tuskiem a Wojtunikiem nie ma chemii.

Pozostało 95% artykułu
Służby
Kto nagrywał białoruskich kibiców na meczu w Warszawie? Czy sprawą zajmą się służby?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Służby
Strefa buforowa na granicy z Białorusią zostanie na dłużej
Służby
Piotr Pogonowski zatrzymany. Został doprowadzony do Sejmu na przesłuchanie
Służby
„O Pegasusie dowiedziałem się z mediów”. Były szef ABW Piotr Pogonowski zeznawał po doprowadzeniu przed komisję śledczą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Służby
Piotr Pogonowski: Jako były szef ABW chciałbym sprostować kłamstwa o Pegasusie