Szef CBA Paweł Wojtunik nie mógł naruszyć bezpieczeństwa informacji niejawnych podczas rozmowy z Elżbietą Bieńkowską w czerwcu 2014 r., co zarzucił mu nowy szef ABW. Powód? Bieńkowska jako wicepremier rządu miała dostęp do tej kategorii informacji – ustaliła „Rzeczpospolita".
Szef CBA Paweł Wojtunik w środę przyznał, że złożył dymisję „dla dobra państwa", i wskazał, że zmusiło go do tego wszczęcie postępowania dotyczącego jego certyfikatów bezpieczeństwa przez szefa ABW, co pozbawiło go możliwości kierowania Biurem.
– Decyzja tego typu powoduje automatyczne odsunięcie od wszelkiego rodzaju informacji o charakterze niejawnym. Dalsze moje tkwienie na stanowisku, bez dostępu do informacji niejawnych, które stanowią 99 proc. materiałów rozpatrywanych przez CBA, byłoby farsą i fikcją – mówił Wojtunik. Dodał, że od ponad 20 lat dysponuje najwyższym dostępem do informacji. – Nigdy nie dopuściłem się żadnego przestępstwa, tym bardziej ujawnienia informacji niejawnych – zaznaczył.
Nowy szef ABW Piotr Pogonowski musiał wiedzieć, że wszczęcie kontroli dotyczącej rzekomego ujawnienia przez Wojtunika informacji osobie uprawionej do tajnej wiedzy jest bezprzedmiotowe. ABW i Służba Kontrwywiadu Wojskowego prowadzą bowiem rejestr osób mających poświadczenie bezpieczeństwa dostępu do informacji niejawnych i tych, którym odmówiono takiego dostępu. Jest on tajny.
Ale Elżbieta Bieńkowska, dziś europejska komisarz ds. rynku wewnętrznego i usług w Komisji Europejskiej, potwierdziła „Rzeczpospolitej", że w 2014 r. posiadała certyfikat wydany przez ABW.
Sprawą ujawnienia przez Wojtunika tajnych danych ze śledztwa w sprawie „afery podkarpackiej", w której przewijał się m.in. były poseł PSL Jan Bury, zajmowała się już Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Doniesienie złożyli Ernest Bejda (ma być nowym szefem CBA) i Martin Bożek. Obaj pracowali w CBA, gdy kierował nim Mariusz Kamiński, dziś minister – koordynator ds. służb specjalnych, któremu podlega CBA. Prokuratura w czerwcu 2015 r. odmówiła wszczęcia śledztwa, uznając, że Wojtunik prawa nie złamał, bo wiedzę, jaka rzekomo miała być tajna, Bieńkowska jako wicepremier posiadała z oficjalnych pism, jakie szef CBA kierował do premiera Tuska. Bejda i Bożek sugerowali, że Wojtunik mógł ujawnić informacje opatrzone klauzulą „tajne" lub „ściśle tajne", mówiąc Bieńkowskiej m.in. o efektach czynności podejmowanych przez agentów CBA w sprawie infoafery, w tym przetargów informatycznych w MSZ. Prokurator uznał, że podane przez Wojtunika dane były publicznie znane i dostępne w internecie. – Zawiadamiający nie zaskarżyli umorzenia do sądu – mówi prok. Przemysław Nowak, rzecznik prokuratury.