Szpitale chcą leczyć za pieniądze

Płatne usługi w placówkach publicznych to remedium na złą sytuację w kasie Narodowego Funduszu Zdrowia

Publikacja: 06.01.2010 03:44

Prywatne wydatki na leczenie szybko rosną. W 2009 r. na usługi medyczne, bez leków, Polacy mogli prz

Prywatne wydatki na leczenie szybko rosną. W 2009 r. na usługi medyczne, bez leków, Polacy mogli przeznaczyć ok. 15 mld zł.

Foto: Rzeczpospolita

– Mamy najnowocześniejszy sprzęt w regionie i mnóstwo chętnych do badań. Sprzęt stoi jednak niewykorzystany, bo państwo dusi nas gorsetem limitów – twierdzi dyrektor Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie Janusz Solarz.

Andrzej Jacyna, z-ca dyrektora ds. lecznictwa w Szpitalu Klinicznym im. prof. Orłowskiego w Warszawie, twierdzi, że teraz po godz. 14 blok operacyjny stoi praktycznie niewykorzystany. Podkreśla, że prywatni pacjenci mogliby leczyć się po godz. 15, a nawet w soboty, bez straty dla „państwowego” pacjenta. – Pieniądze z usług komercyjnych poprawią sytuację finansową szpitala. Będziemy mogli przyspieszyć jego modernizację – mówi Mieczysław Błaszczyk, dyrektor Szpitala Klinicznego im. prof. Adama Grucy w Otwocku.

Jednak, jak podkreśla wiceminister zdrowia Jakub Szulc, na razie szpitale publiczne mogą podpisywać umowy tylko z NFZ lub z firmami ubezpieczeniowymi. Oferta tych ostatnich jest na razie bardzo mało popularna, a w związku z tym dość droga. Jeżeli natomiast szpitale będą sprzedawać zabiegi komuś innemu, np. osobie prywatnej, grożą im za to poważne sankcje, w tym wykreślenie z rejestru placówek ochrony zdrowia. A to oznacza zamknięcie.

Wcześniej część szpitali próbowała realizować usługi komercyjne np. przez przyszpitalne fundacje, ale mniej więcej trzy lata temu zaostrzono kontrole. Szpitalni menedżerowie wciąż próbują omijać przepisy ograniczające komercyjne świadczenie usług. – Podczas ostatniej kontroli NIK szczególnie sprawdzał, czy nie prowadzimy działalności komercyjnej i np. nie wynajmuje sal operacyjnych placówkom komercyjnym – mówi Krzysztof Popławski, dyrektor medyczny Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu.

[srodtytul]I tak płacą[/srodtytul]

Mimo to w publicznych placówkach są de facto świadczone komercyjne usługi, tyle że pieniądze za nie nie trafiają do kas instytucji. Z „Diagnozy społecznej 2009” wynika, że respondenci, którzy w kwartale poprzedzającym badanie ponieśli wydatki na leczenie i badania ambulatoryjne, zapłacili średnio 526 zł, a na tzw. dowody wdzięczności wydali 475 zł. Przeciętna opłata w szpitalu publicznym nie przekraczała 200 zł, a wysokość szczerego dowodu wdzięczności wręczanego za już uzyskaną opiekę wyniosła średnio 136 zł. Co o umożliwieniu świadczenia komercyjnych usług przez publiczne placówki sądzi NFZ?

– To decyzje na poziomie rządu. Naszym zadaniem jest zapewnienie dostępu i zapłacenie za świadczenia dla osób ubezpieczonych – mówi Edyta Grabowska, rzeczniczka centrali Funduszu. Podkreśla, że dla NFZ jest kluczowe to, czy szpitale wywiązują się z umów, a nie czy świadczą dodatkowo usługi odpłatnie. – Ważne, by nie robiły tego w czasie, za który płaci Fundusz – podkreśla.

[srodtytul]Medyczny dumping[/srodtytul]

Pomysłowi sprzeciwiają się natomiast szefowie prywatnych szpitali. Podkreślają, że publiczne placówki i tak podpisują lepsze kontrakty z NFZ. Dostają za darmo sprzęt medyczny, pomoc w oddłużeniu. A w placówkach prywatnych za wszystko zapłacić musi właściciel, dlatego cena musi uwzględniać rzeczywiste koszty I trudno będzie im konkurować z publicznymi.

Za częściową komercjalizacją są natomiast eksperci. – To zdecydowanie dobry pomysł, szczególnie przy obecnym spadku finansowania w ramach kontraktów z NFZ – mówi Łukasz Zalicki, partner zarządzający w Ernst & Young. Podkreśla, że prawne ograniczenia w świadczeniu komercyjnych usług nie dotyczą szpitali prywatnych oraz przekształconych w spółki szpitali samorządowych, które dzięki możliwościom pozyskiwania finansowania z różnych źródeł sprawniej funkcjonują na rynku usług zdrowotnych. Dlatego nawet jeżeli nie uda się wprowadzić przepisów umożliwiających publicznym placówkom odpłatne świadczenie usług, samorządy zawsze będą mogły skomercjalizować cały szpital.

Z kolei Renata Onisk z Deloitte jest zdania, że przede wszystkim powinniśmy rozwinąć dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne, tak jak ma to miejsce w większości państw Europy Zachodniej.

[ramka][srodtytul]Opinia[/srodtytul]

[b]Wojciech Puzyna[/b] | [i]dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. św. Zofii w Warszawie[/i]

Plusem umożliwienia publicznym placówkom oferowania odpłatnych świadczeń będzie zwiększenie rynku usług medycznych i większa konkurencja pomiędzy publiczną i niepubliczną służbą zdrowia. Minusów nie ma.Z mojego punktu widzenia to rozwiązanie jest znakomite, a jego wprowadzenie na przejrzystych zasadach pozwoliłoby wyeliminować część hipokryzji politycznej i korupcji w służbie zdrowia.Od 1993 r. w Szpitalu św. Zofii działa fundacja, która wykonuje komercyjne usługi. Zgodnie z obowiązującymi od trzech lat przepisami znacznie ograniczyła swoją działalność. W efekcie – ponieważ kontrakt z NFZ na usługi ambulatoryjne jest mały – większa część przychodni przyszpitalnej od godziny 14 stoi pusta. 

Przestańmy straszyć społeczeństwo komercjalizacją. Postarajmy się raczej zagospodarować w oficjalnym obiegu, w publicznych placówkach choć część z tych kilkudziesięciu miliardów złotych rocznie wydawanych z prywatnych kieszeni na ochronę zdrowia.[/ramka]

[ramka][srodtytul]Opinia[/srodtytul]

[b]Andrzej Sokołowski[/b] | [i]prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Niepublicznych[/i]

Szpitale publiczne powinny zajmować się tym, do czego zostały powołane – czyli leczeniem osób ubezpieczonych w NFZ. Zwłaszcza że były budowane i są utrzymywane z publicznych pieniędzy. Jeśli nie wykorzystują sprzętu, to niepotrzebnie go dostały lub kontraktowanie przebiega nieefektywnie.Dopuszczenie, by publiczne placówki świadczyły usługi komercyjne, oznaczałoby upadek prywatnego szpitalnictwa. Szpitale publiczne mogą stosować ceny dumpingowe, bo często sprzęt dostają za darmo od państwa czy samorządu. U nas za wszystko musi zapłacić właściciel. Do tego dochodzi m.in. wynagrodzenie lekarza czy podatek. Szpital publiczny nie musi się tym przejmować. Sprawdzi, ile bierze placówka prywatna, i da o połowę niższą cenę.

Mówiąc o równym traktowaniu, trzeba powiedzieć, że w 2010 roku dostaliśmy od NFZ tylko połowę kontraktów z zeszłego roku, a szpitale publiczne 100 proc. Na dodatek punkt, w których wyliczane są świadczenia, u nas kosztuje w tym roku 41 zł, a we wszystkich publicznych szpitalach 51 zł.[/ramka]

Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów