– Aquapark stał się synonimem wypoczynku. W czasach kryzysu coraz mniej osób stać na wyjazd, Polacy wolą wydać pieniądze na rozrywkę w kraju – przekonuje Bartłomiej Andrusiewicz, prezes Wrocławskiego Parku Wodnego. – Dlatego parki wodne przeżywają prawdziwe oblężenie. W Polsce godzina zabawy w aquaparku kosztuje ok. 15 zł. To cztery razy mniej niż np. w Niemczech.
Z danych zebranych przez "Rz" wynika, że samorządy zamierzają wydać w najbliższym czasie na tego typu inwestycje ok. 1,2 mld zł. A projektów wciąż przybywa, ponieważ coraz więcej miejscowości chce mieć własny wodny park rozrywki. W efekcie ich liczba w ciągu trzech lat ma się podwoić: z siedmiu do czternastu.
Rekordy popularności bije m.in. aquapark we Wrocławiu. Obiekt jest otwarty od godziny 6 rano do północy, a goście mogą tu nie tylko się wykąpać, ale też uczestniczyć w lekcjach tańca czy oglądać przedstawienia teatralne – wszystko bez wychodzenia z wody. Przez rok ma ponad milion klientów. Dla porównania słowacka Tatarlandia przyjęła w ubiegłym roku trzykrotnie mniejszą liczbę gości. Park wodny w Krakowie odwiedziło pół miliona osób, a łódzką Falę 250 tysięcy.
– Wiele osób zamiast do centrum handlowego w wolnym czasie woli pójść na basen. Klasyczny aquapark ma pod dachem i na zewnątrz kilka basenów, a także dodatkowe atrakcje, jak sauny czy wellness – tłumaczy Mariusz Prasał, rzecznik Wrocławskiego Parku Wodnego.
Rosnąca popularność aquaparków przekonuje do inwestycji kolejne samorządy. W tym roku nowe obiekty powstały w Zielonej Górze i Radomiu. Mazowiecki Gostynin przeznaczył pod inwestycję aż 17 hektarów. Głównym atutem parku będą źródła geotermalne. Wrocław ma zaś w planach budowę centrum nurkowego za 60 mln zł. Dużą inwestycję planuje też Bydgoszcz.