To niejedyny problem. Kuleje bowiem także egzekucja prawa.
Trudna egzekucja
– Prawo budowlane kwalifikuje większe reklamy (te trwale związane z gruntem) do obiektów budowlanych – mówi Aleksander Woźnicki, pełnomocnik ds. ochrony przestrzeni publicznej przy prezydencie Poznania. – Oznacza to, że by się ich pozbyć, trzeba powiadomić powiatowy nadzór budowany – dodaje. Postępowania o wydanie nakazu rozbiórki toczą się latami. Nawet jeśli dojdzie do ich wydania, często demontuje się reklamę tylko po to, by postawić ją kilka metrów dalej. I tak można z wszechobecnymi reklamami walczyć w nieskończoność.
– Miasta są bezradne, jeżeli chodzi o reklamy na nieruchomościach prywatnych. Poza ustaleniami miejscowego planu nie możemy niczego narzucać ich właścicielom – twierdzi Aleksander Woźnicki.
Wciąż też występuje problem reklam wielkopowierzchniowych zasłaniających fasady budynków, choć dwa lata temu wprowadzono częściowy zakaz ich wieszania. Chodzi o budynki mieszkalne. W ich wypadku reklama nie może zasłaniać okien. Nie zawsze zakaz jest przestrzegany.
Specjalne komórki
Większość miast się jednak nie poddaje. W Gdańsku ruszyła akcja usuwania mobilnych reklam ustawianych na przyczepkach, na przykład przy drogach czy na ogólnodostępnych miejscach parkingowych. W miasto wyruszyły już specjalne patrole. Szacuje się, że na terenie Gdańska ustawionych jest obecnie ok. 100 – 150 nielegalnych reklam mobilnych.
Z kolei Łódź, wzorem Krakowa, chce powołać do życia park kulturowy, który obejmie ul. Piotrkowską i okoliczne ulice. – Dzięki temu będziemy mogli ustalić zasady, m.in. dotyczące ogródków piwnych, oświetlenia reklam etc. – mówi Jacek Gaweł, plastyk Łodzi.