Ministerstwo Gospodarki chce poszerzać specjalne strefy ekonomiczne na biedniejsze regiony kraju, te z wyższym bezrobociem i gorszą sytuacją w przemyśle, ale resort finansów uważa, że SSE powinny z gospodarczej mapy naszego kraju zniknąć już za siedem lat.
W ocenie samorządowców natomiast dyskusja o przyszłości SSE nie sprzyja napływowi inwestycji. W liście skierowanym do ministra Jacka Rostowskiego podnoszą, że SEE misji swej jeszcze nie wypełniły. Dlatego powinny trwać.
Podstawą prawną funkcjonowania SSE w Polsce są przepisy ustawy z 20 października 1994 r. (tekst jedn. DzU z 20067 r. nr 42, poz. 274 ze zm.). Zgodnie z jej przepisami SSE nie powinno być w Polsce po 2020 r. Minister gospodarki chce jednak okres ten przedłużyć co najmniej do 2026 r. Przejawem tej woli był dyskutowany na jednym ze styczniowych posiedzeń rządu pomysł rozszerzenia istniejących obecnie 14 stref na nowe obszary.
85 mld zł to globalna wartość inwestycji zrealizowanych w specjalnych strefach ekonomicznych
– Oferując firmom odpowiednie zachęty do inwestowania np. na wschodzie kraju, można pomóc w rozwoju tych terenów – podkreśla Ilona Antoniszyn-Klik, podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki. – Firmy powinny działać na terenach, na których obecnie nie ma wystarczająco rozwiniętego przemysłu – przekonuje wiceminister.