O równouprawnienie w mieszkalnictwie walczył pewien mieszkaniec gminy, któremu nie spodobał się zapis uchwały rady miasta w sprawie zasad wynajmowania lokali wchodzących w skład mieszkaniowego zasobu gminy oraz tymczasowych pomieszczeń. Najpierw wezwał radę do usunięcia naruszenia interesu prawnego, a następnie skierował skargę do sądu wojewódzkiego.
Mężczyzna zarzucił uchwale naruszenie szeregu przepisów, m.in. Konstytucji oraz ustawy o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i zmianie Kodeksu cywilnego.
Wyjaśnił, że rada błędnie wywodzi, iż prawo zezwala jej na definiowanie pojęcia "zaspokojone potrzeby mieszkaniowe" i pozwala ustalać, w jakich sytuacjach potrzeby mieszkaniowe uznaje się za zaspokojone. Zdaniem mężczyzny takie działanie jest przekroczeniem uprawnień legislacyjnych, gdyż zwrot odnoszący się do potrzeb mieszkaniowych jest pojęciem ustawowym i aby rada mogła samodzielnie je dookreślać potrzebowałaby do tego stosownego upoważnienia.
Mężczyzna wyjaśnił, że osadzeni na równych prawach mogliby starać się o wynajem lokalu komunalnego, gdyby nie wprowadzono w uchwale niekorzystnych dla nich postanowień. Dodał, że przepisy o ochronie praw lokatorów dotyczą wszystkich mieszkańców, określając tym samym krąg osób uprawnionych do zawarcia umowy najmu lokalu z zasobu mieszkaniowego. Natomiast uznanie, że akurat osoby odbywające karę pozbawienia wolności mają zaspokojone potrzeby mieszkaniowe odbiera prawa członkom wspólnoty i eliminuje ich niejako ze wspólnoty mieszkańców.
W odpowiedzi na skargę rada miasta stanęła na stanowisku, iż ustawa o ochronie praw lokatorów, nakładając na gminy obowiązek zaspokajania potrzeb mieszkaniowych członków wspólnoty samorządowej, jednocześnie nadała gminom uprawnienia do własnych rozstrzygnięć.