Przydział mieszkania otrzymał mąż, już po naszym ślubie, ze swego zakładu pracy - pisze Anna T. W 1996 r. dom, w którym znajduje się lokal, przejęła gmina. Nadal jako najemca figuruje tylko mąż. Dzieci są dorosłe i nie mieszkają już z nami. Zamierzam wystąpić o rozwód. Obawiam się jednak, czy wskutek rozwodu nie stracę mieszkania.
Obawy Anny T. są bezpodstawne. Uprawnienia żony do mieszkania wynajętego (komunalnego, zakładowego, wynajętego od osoby prywatnej) są bowiem takie same jak męża. Zgodnie z art. 680 kodeksu cywilnego oboje małżonkowie są najemcami, jeżeli stosunek najmu mieszkania, mającego służyć zaspokojeniu potrzeb założonej przez nich rodziny został nawiązany w czasie trwania małżeństwa. Tak jest bez względu na to, czy między małżonkami panuje wspólność majątkowa, czy też została ona wyłączona (na mocy intercyzy albo przez sąd).
Prawo najmu wchodzi w skład majątku dorobkowego małżonków i w razie rozwodu jest przedmiotem działu.
W wyroku rozwodowym sąd musi orzec o sposobie korzystania przez rozwiedzionych małżonków z takiego lokum przez czas, w którym będą oni w nim wspólnie mieszkać. Taki nakaz dla sądu wynika z art. 58 § 2 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. W sytuacjach wyjątkowych, gdy jeden z małżonków zachowuje się rażąco nagannie, tak że zamieszkiwanie z nim jest niemożliwe, sąd może, orzekając rozwód, nakazać jego eksmisję. Jeśli małżonkowie mają małoletnie dzieci, sąd musi przy rozstrzyganiu kwestii mieszkania uwzględniać przede wszystkim potrzeby dzieci i małżonka, któremu powierza bezpośrednie sprawowanie władzy rodzicielskiej nad nimi, słowem temu, przy którym dzieci pozostaną.
Co ważne, wskazane zasady dotyczą wszystkich typów mieszkań, także gdy prawo do lokalu przysługuje tylko jednemu z małżonków. Chodzi tu o tymczasowe uregulowanie sprawy.