[b]Tak postanowił Sąd Najwyższy w wyroku z 16 października 2009 r. (sygn. I PK 85/09)[/b]
Jacek Rz. podjął pracę w urzędzie gminy jako inspektor do spraw transportu, ale w 1990 r. został wybrany na wójta i od tamtej pory przez cztery kadencje sprawował tę funkcję.
Kiedy przegrał w wyborach w 2006 r., zgłosił swój powrót do pracy na stanowisku inspektora. Zanim do tego doszło, poszedł na chorobowe. Podczas zwolnienia pojawił się na posiedzeniu rady gminy, gdzie wdał się w polemikę z nowym wójtem.
Kilka dni później mieli się spotkać w urzędzie gminy. Jacek Rz. czekał na tę rozmowę od rana. Po sześciu godzinach w poczekalni dostał zwolnienie dyscyplinarne ze stanowiska inspektora. Zarzucono mu niewłaściwe wykorzystanie zwolnienia lekarskiego (był na zebraniu rady gminy), a także zakłócanie pracy urzędu w dniu, kiedy miało dojść do spotkania z nowym wójtem.
Sąd, do którego trafiło odwołanie, przywrócił go na dotychczasowe stanowisko. Gmina zwracała uwagę na niecelowość przywrócenia go do pracy ze względu na leczenie przeciwalkoholowe, na które został skierowany, kiedy sprawował mandat wójta, sprawy o niezapłacone alimenty i karną zakończoną warunkowym umorzeniem. Sądy uznały jednak, że okoliczności niewskazane w uzasadnieniu rozwiązania umowy o pracę nie mogą być podstawą zmiany rozstrzygnięcia sądu. Gmina złożyła więc skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego.