Mieszkania supertanie

Gdzie szukać najtańszych nieruchomości na rynku? W oświadczeniach majątkowych samorządowców. Tylko tam można znaleźć mieszkanie w centrum stolicy za 3,5 tys. zł za metr kwadratowy czy dom na Saskiej Kępie za... 250 tys. zł.

Aktualizacja: 14.05.2010 04:44 Publikacja: 14.05.2010 03:10

Piotr Szprendałowicz

Piotr Szprendałowicz

Foto: Fotorzepa, Dariusz Majgier DM Dariusz Majgier

Radni i urzędnicy, co roku wypełniając deklaracje o stanie swojego majątku, muszą też oszacować wartość posiadanych nieruchomości. Ale na jakiej podstawie – to już sprecyzowane nie jest. Efekt? Każdy wpisuje, co chce. Często zaniżając cenę swojego domu czy działki.

Z nierealnych wycen śmieją się sąsiedzi, ale większość osób nie ma szans ocenić tych kwot. Radni w części jawnej oświadczenia nie muszą wpisywać nawet dzielnicy, w której mieszkają.

– W ten sposób oświadczenia coraz bardziej stają się fikcją. Ich jawność nie zmieni tego, że jeśli ktoś zechce coś ukryć, to ukryje i nie wpisze tego– ocenia prof. Jerzy Regulski z Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej.

Zastępca burmistrza Wilanowa Tomasz Ciorgoń (PO) zadeklarował np., że jego 68-metrowe mieszkanie w tej dzielnicy warte jest... 243 tys. zł. Czyli nieco ponad 3,5 tys. zł za mkw. Jego kolega wiceburmistrz Robert Lasota (PO) też ma dom o powierzchni 220 mkw. wart 650 tys. zł i ponadtysiącmetrową działkę za 60 tys. zł.

[wyimek]61 tys. zł Piotr Szprendałowicz z zarządu Mazowsza na tyle wycenia 61-metrowe mieszkanie w Radomiu[/wyimek]

[srodtytul]Kupuję![/srodtytul]

Niejeden miałby ochotę zakrzyknąć na taką ofertę: – Kupuję! Bo takich cen za metr w tej jednej z droższych dzielnic już na rynku nie ma. – Ceny za metr wahają się w Wilanowie od 7 do 12 tys. zł – mówi nam Ewa Stasikowska z Maxon Nieruchomości.

Rekord bije chyba członek zarządu sejmiku Mazowsza Piotr Szprendałowicz (PO). Jego 61,5-metrowe mieszkanie kosztuje według oświadczenia... 61,15 tys. zł. Choć jest ono w Radomiu, to także tam, w zależności od lokalizacji, za mieszkanie o tym metrażu trzeba zapłacić więcej, czyli 3 – 4 tys. za mkw. Skąd zatem tak niska suma?

– Co roku wpisuję taką wartość, bo wynika ona z umowy zakupu. Według wytycznych, które dostałem od osób odpowiedzialnych za przyjmowanie oświadczeń majątkowych, mam podawać wartość zakupu nieruchomości – tłumaczy nam Szprendałowicz. – Nie robię żadnych szacunków, bo nikt mnie nie informował, że jakaś procedura to nakazuje. Można dyskutować, co to jest mieszkanie stare czy zużyte, ale ja kompletnie w to nie wchodzę. Bazuję na umowie. Nic nie ukrywam. Nic nie zaniżam. Od lat jest to wciąż to samo mieszkanie.

Radny Warszawy Andrzej Golimont (SLD) od kilku lat konsekwentnie wstawia przy swoim 85-metrowym mieszkaniu w atrakcyjnym punkcie na Woli cenę: 300 tys. zł. – Ponieważ nie zamierzam go sprzedawać, nie robię aktualnej wyceny. A to realnie uzyskana przez sąsiada cena sprzedaży analogicznego mieszkania w 1994 r. – wyjaśnia.

Podobnie myśli wiceprezydent Włodzimierz Paszyński.

– Przecież nie będą co roku biegał do rzeczoznawców, by wiedzieć, co wpisać do oświadczenia. Skoro nie planuję mieszkania sprzedać, nie przywiązuję wagi do jego wartości – mówi. Swoje 63 mkw. na Ursynowie szacuje więc na 400 tys. zł.

Z kolei radna Magdalena Czerwosz (PO) wycenia swój dom na Saskiej Kępie na... 250 tys. zł. – To rudera, tylko dodatek do działki – wyjaśnia.

Paweł Czekalski (PO) ma 300--metrowy dom wart, według radnego, tylko 600 tys. zł. A Mariola Rabczon (PO) za to 100-metrowy dom wycenia na... 100 tys. zł . – To nie w Warszawie a pod Lublinem – tłumaczy.

[wyimek]250 tys. zł Radna Magdalena Czerwosz na tyle wycenia swój stary dom na Saskiej Kępie[/wyimek]

[srodtytul]Mieszkanie mocno zużyte [/srodtytul]

Z kolei jedno z mieszkań wiceprezydenta Jarosława Kochaniaka z roku na rok nawet traci na wartości. W 2007 roku 48 mkw. wartych było 250 tys. zł, teraz już 220 tys. zł. – O tym, jaka jest wartość mieszkania, nie decydują ceny w ogłoszeniach, lecz to, ile ktoś chce za nie zapłacić – broni swobodnej wyceny burmistrz Bemowa Jarosław Dąbrowski (PO). Swoje 79-metrowe mieszkanie na Bemowie wycenił na 600 tys. zł. – Najbezpieczniej jest wpisać cenę z umowy kupna. 

Inaczej podchodzi do sprawy wojewoda Jacek Kozłowski (PO). – Ile kosztuje metr kwadratowy na Gocławiu? Ok. 6 tys. zł? To należy pomnożyć przez 120 metrów i jest wartość – wskazuje prosty sposób.

Prawnicy miasta oceniają, że za niewłaściwe szacowanie wartości nieruchomości urzędnikom i radnym mogą grozić konsekwencje. – Radni zobowiązują się wypełniać oświadczenia rzetelnie i zgodnie z prawdą. Mają podawać w miarę aktualną wartość nieruchomości. Jeśli ta wycena drastycznie, np. w 60 – 80 procentach odbiega od rzeczywistości, to oznacza, że prawdy nie podali – wywodzi wicedyrektor biura prawnego ratusza Maria Młotkowska.

Do tej pory w urzędzie miasta nie stwierdzono jednak takiego przypadku.

[b]Czytaj więcej w [link=http://www.zw.com.pl/temat/1.html]Życiu Warszawy[/link][/b]

Radni i urzędnicy, co roku wypełniając deklaracje o stanie swojego majątku, muszą też oszacować wartość posiadanych nieruchomości. Ale na jakiej podstawie – to już sprecyzowane nie jest. Efekt? Każdy wpisuje, co chce. Często zaniżając cenę swojego domu czy działki.

Z nierealnych wycen śmieją się sąsiedzi, ale większość osób nie ma szans ocenić tych kwot. Radni w części jawnej oświadczenia nie muszą wpisywać nawet dzielnicy, w której mieszkają.

Pozostało 89% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów