Uchwały Rady Miasta z 2007 i 2008 roku, które na to zezwalały, mogą być niezgodne z Ustawą o gospodarce nieruchomościami - uważa Biuro. Jego funkcjonariusze przesłali w czerwcu informację na ten temat do krakowskiej prokuratury, ale - jak dowiedziała się "Rz" - w tym wypadku możliwa jest jedynie skarga w trybie administracyjnym, a nie postępowanie karne. I - jak informuje Bogusława Marcinkowska z Prokuratury Okręgowej w Krakowie - śledczy rozważają jedynie, czy zasadna będzie skarga do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Sprawdzają także, co w tej sprawie zrobił wojewoda - związany z PO Stanisław Kracik - w ramach swoich uprawnień nadzorczych.
- Rzeczywiście do tych uchwał wojewoda nie miał zastrzeżeń - mówi jego rzeczniczka Joanna Sieradzka. - Według wojewody, były zgodne z prawem.
- Podzieliliśmy się po prostu z prokuraturą swoimi wątpliwościami co do tych uchwał - mówi rzecznik CBA Jacek Dobrzyński. - Nie przesądzamy tego, co zdecydują śledczy.
Dla tych, którzy kupili te mieszkania, nic się nie zmieni. Nawet, jeśli zdaniem CBA, radni ustalili za wysokie bonifikaty dla kupujących - nawet 90 procent wartości lokali b, bez względu na to, czy były wpisane od rejestru zabytków.
- Jestem bardzo zdziwiony informacją o takich zastrzeżeniach CBA - mówi krakowski radny PiS Bolesław Kosior. - Dotąd docierały do nas raczej skargi związane ze sprzedażą mieszkań spółdzielczych za złotówkę. Skoro działaliśmy niezgodnie z prawem, gdzie był wojewoda, który nie kwestionował uchwał rady? - pyta.