[b]Rz: Dlaczego miasto ustanawia hipoteki kaucyjne na sprzedawanych mieszkaniach komunalnych? Czy czuje się naciągane przez wykupujących lokale najemców?[/b]
[b]Tomasz Krettek, naczelnik z miejskiego biura polityki lokalowej:[/b] Przepisy zezwalają na sprzedaż mieszkań nawet z 90-proc. bonifikatą. Zdarza się więc, że najemca staje się właścicielem lokalu wartego pół miliona złotych, wykładając 50 tys. zł. Biorąc zatem pod uwagę realne ceny w takich dzielnicach jak Śródmieście czy Mokotów, można mieć lokal faktycznie nawet za mniej niż 10 proc. Bonifikata jest więc ogromna, kto wie, czy nie za duża. Jeśli ktoś sprzeda wykupiony lokal przed upływem pięciu lat, a pieniędzy nie przeznaczy zgodnie z ustawą na nową nieruchomość, będzie musiał bonifikatę oddać. Żeby bronić się przed zarzutem niegospodarności, ustanawia się hipotekę, aby zabezpieczać interes publiczny. Bez ustanowienia hipoteki odzyskanie bonifikaty jest możliwe, jest to jednak znacznie trudniejsze.
[b]Czy docierają do pana sygnały o handlu mieszkaniami przed upływem pięciu lat?[/b]
Owszem, czasem trafiają do nas również wnioski, by miasto odstąpiło od egzekwowania zwrotu bonifikaty. Sprzedający na przykład tłumaczą się chorobą, ciężką sytuacją rodzinną czy materialną. Miasto może zrezygnować ze zwrotu zniżki, to zależy jednak od zgody Rady Warszawy. Generalnie bonifikatę trzeba oddać, bo takie jest prawo.
[b]Czy bonifikaty dla najemców nie są dziś za duże?[/b]