Szczecin szacował, że w 2010 r. nakłady inwestycyjne wyniosą nieco ponad 600 mln zł, w sumie wydał jednak tylko 300 mln zł, czyli ok. 54 proc. planu. Prezydent miasta Piotr Krzystek wyjaśniał ostatnio radnym, że kilku projektów nie udało się zamknąć pod koniec roku m.in. ze względu na niesprzyjającą pogodę.
Podobnie jest w innych miastach, które powoli zamykają budżety za 2010 r. We Wrocławiu wydatki inwestycyjne okazały się mniejsze o ok. 370 mln zł wobec planu. – Z żadnej inwestycji nie zrezygnowaliśmy – podkreśla Elżbieta Urbanek, dyrektor departamentu infrastruktury we wrocławskim urzędzie. – Mniejsze wydatki wynikają z kilku powodów. Nie otrzymaliśmy na czas płatności z funduszy unijnych, staramy się też wprowadzać bardziej efektywny system rozliczeń z firmami. Pewne oszczędności przyniosły postępowania przetargowe, a wczesna zima spowodowała lekkie przesunięcia w projektach drogowych – tłumaczy Urbanek.
Katowice wykonały ok. 70 proc. planów inwestycyjnych, wydając o 138 mln zł mniej. – Wpływ na to miały m.in. opóźnienia wynikające z procedur przetargowych – mówi Danuta Kamińska, skarbnik miasta. W Krakowie brak wykonania założeń inwestycyjnych (o 76 mln zł mniej) to efekt m.in. problemów z przebudową ronda Ofiar Katyńskich. Prace o wartości ok. 120 mln zł miały zostać zakończone w połowie grudnia. Kłopoty m.in. z wykupem dwóch działek i ślimaczenie się robót budowlanych spowodowały przesunięcie zakończenia na połowę 2011 r.
Mniejsze wydatki inwestycyjne oznaczają, że mniej pieniędzy trafiło w danym roku do przedsiębiorców. Ale jednocześnie pozwoliło to samorządom na zaciągnięcie mniejszych długów. Kraków pożyczył o 60 mln zł mniej, choć i tak jego wskaźnik zadłużenia na koniec 2010 r. jest bardzo wysoki – 59,3 proc. wobec dochodów. Wrocław ograniczył swoje potrzeby pożyczkowe o 140 mln zł, Szczecin – o 142 mln zł.
Samorządy miały też problem z wykonaniem budżetów na 2010 r. po stronie dochodowej, ponieważ mniejsze od oczekiwanych były wpływy z podatków. Jak wynika z zebranych przez „Rz“ informacji, miasta dostały ok. 2,5 proc. mniej z PIT. W sumie dla wszystkich samorządów ubytek może sięgnąć ok. 700 mln zł. Choć na pierwszy rzut oka nie są to wielkie pieniądze, dla władz lokalnych są istotne.