W grę wchodzi unieważnienie ogromnego przetargu, a to oznaczałoby stratę 1,2 mld zł unijnych dotacji. Decyzja jeszcze nie zapadła.
Pieniądze, które Bruksela obiecała dać na budowę dworca w Łodzi, to ok. 7 proc. wszystkich dostępnych na lata 2007 – 2013 unijnych dotacji na kolej. Powodem zawirowań wokół budowy nowego dworca Łódź Fabryczna są odwołania firm biorących udział w przetargu. – Dotychczas złożonych zostało 14 protestów do zamawiającego, siedem odwołań do Krajowej Izby Odwoławczej oraz dwie skargi do sądu – mówi Alina Giedryś, wiceprezes PKP PLK.
Przetarg został ogłoszony w grudniu 2009 r. Zgłosiło się 12 firm i konsorcjów. Wybór pięciu, które zostały zaproszone do składania ofert cenowych, trwał od kwietnia do listopada 2010 roku. Na pierwotnej liście znajdowały się czeski Metrostav, Torpol, konsorcjum Strabagu, Mostostalu i Acciony, hiszpańska PolAqua z Dragadosem i konsorcjum Budimeksu i Ferrovial Agroman. Po pierwszym proteście Metrostav został zastąpiony przez Hydrobudowę.
PKP PLK oferty w przetargu otworzyła 8 kwietnia. Już trzy dni później sąd stwierdził, że kwalifikacje powinny zostać przeprowadzone jeszcze raz. To oznaczałoby wejście na krótką listę Warbudu i wypadnięcie z niej Hiszpanów, którzy złożyli najniższą – wartą 1,54 mld zł brutto – ofertę.
Władze PKP PLK mają do podjęcia trudną decyzję. Aby Bruksela zgodziła się dofinansować inwestycje, musi ona zostać zakończona do 2014 r. Tymczasem powtórka przetargu uniemożliwi dotrzymanie tego terminu.