Gmina, jak każdy właściciel, ma obowiązek dbać o posiadane budynki, utrzymywać je w odpowiednim stanie technicznym, aby nie stwarzały zagrożenia dla lokatorów i nieruchomości sąsiednich. Najwyższa Izba Kontroli zbadała, jak samorządy radzą sobie z tym zadaniem.
Sypiący się zasób
Stan budynków komunalnych wyłaniający się z opublikowanego właśnie raportu powinien budzić strach lokatorów. Dziurawe dachy, sypiąca się elewacja, cieknące rynny i rury to usterki najczęściej wymieniane, ale nie najgroźniejsze. Wiele budynków należących do gmin jest po prostu niebezpiecznych. Uszkodzone podłogi balkonów, niezabezpieczone instalacje gazowa i elektryczna, niesprawna wentylacja to prawdziwy powód do zmartwień mieszkańców, którzy są narażeni na utratę zdrowia i życia.
Ponurego obrazu dopełniają braki w ochronie przeciwpożarowej – czytamy w raporcie NIK. W skontrolowanych budynkach brakowało urządzeń oddymiających klatki schodowe i wyjścia ewakuacyjne. Nie były one również wyposażone w hydranty wewnętrzne czy przeciwpożarowe wyłączniki prądu. Inspektorzy stwierdzili przypadki stosowania palnych okładzin na sufitach i ścianach.
Czasem niebezpieczeństwo sprowadzają na siebie sami mieszkańcy. W 14 budynkach drogi ewakuacyjne były zastawione i zwężone. W 35 nieruchomościach składowano materiały palne na poddaszach i w piwnicach.
Fatalny stan budynków to w niektórych gminach reguła. „W latach 2007 – 2009 największy udział budynków komunalnych zakwalifikowanych do naprawy głównej stwierdzono w Malborku (76,5 proc. zasobu) i Myszkowie (72,8 proc. zasobu)" – czytamy w raporcie NIK.