– To nie my przykręcamy śrubę, ale to nam się ją przykręca, tymczasem potrzeby mieszkańców rosną – od kulturalnych poczynając poprzez infrastrukturę aż do oświatowych. Dobija nas Karta nauczyciela – mówi Bogdan Munik, sekretarz Piotrkowa Trybunalskiego.
– Dokłada się nam coraz to nowych zadań, nie dając przy tym pieniędzy. Urosły długi, bo trzeba było brać kredyty na wkład własny do inwestycji z unijnych pieniędzy, do tego dochodzą obostrzone przepisy ustawy o finansach publicznych. W budżetach zrobiło się cienko – wylicza Marek Miros, burmistrz Gołdapi i wiceprzewodniczący Związku miast Polskich.
Aby załatać dziurawe budżety, samorządowcy głębiej sięgają do kieszeni mieszkańców. Część wykorzystała do tego nawet zmianę przepisów ustawy o systemie oświaty. W nowelizacji doprecyzowano definicje przedszkola publicznego i wymiaru bezpłatnej opieki nad dzieckiem w przedszkolu, do której zobowiązany jest samorząd (nie mniej niż pięć godzin). Nowelizacja dała gminom możliwość określenia opłat za świadczenia ponad podstawę programową. I gminy z tego skorzystały, podwyższając opłaty nawet o 100 proc. Tak jak w Biskupcu, w którym rodzice maluchów przed wakacjami płacili 138 zł, a dwa miesiące później już 300 zł, co doprowadziło do ich protestu.
– Część samorządowców rzeczywiście poszła na całość, ale nie uogólniałbym tego zjawiska – mówi Marek Miros.
Samorządowcy, bojąc się przekroczenia poziomu długu, zaczęli oglądać każdą złotówkę. Władze Krzyża Wielkopolskiego i Wałbrzycha obniżyły dodatki mieszkaniowe wypłacane mieszkańcom.