– Gdy opuszczałam szpital, dostałam fakturę opiewającą na 350 zł. Musiałam zapłacić za to, że mój mąż uczestniczył w porodzie – pisze na forum młoda mama.
Takich wypowiedzi w Internecie można znaleźć mnóstwo, bo placówki medyczne nagminnie egzekwują od kobiet opłaty za rodzinne porody. Wprawdzie art. 35 ustawy o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta wskazuje, że za towarzystwo osoby bliskiej na oddziale rodząca, a nie szpital, ponosi koszty, ale muszą być one uzasadnione.
Tylko pokrycie rzeczywistego kosztu
Od kwietnia 2011 r. szpitale obowiązuje rozporządzenie o standardach opieki okołoporodowej, które wyraźnie wskazuje, że lekarze i położne powinni zachęcać rodzące, by podczas porodu towarzyszył im ktoś bliski.
Dyrektor lecznicy może samodzielnie ustalić cenę porodu rodzinnego, musi być ona jednak równa kosztowi, jaki szpital poniósł za to, że np. ojciec dziecka był obecny na sali porodowej. Żeby to udowodnić, powinien np. pokazać rachunek potwierdzający wysokość kosztów. Dodatkowo dyrektor powinien wywiesić w szpitalu cennik, tak aby każdy pacjent mógł się z nim zapoznać.
– Lecznica ma prawo pobierać opłatę, ale ta musi odzwierciedlać rzeczywiste koszty udogodnień dla kobiety – mówi Dorota Karkowska, doktor nauk prawych z Instytutu Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej.