Prowadzenie stołówki w szkole nie jest obowiązkowe. Art. 67a. 1. prawa oświatowego mówi, że „W celu zapewnienia prawidłowej realizacji zadań opiekuńczych, w szczególności wspierania prawidłowego rozwoju uczniów, szkoła może zorganizować stołówkę." A więc - zdaniem wielu gmin - nie musi.
Dlatego dyrektorzy coraz częściej wolą zamawiać catering, niż z pieniędzy otrzymywanych na szkołę opłacać obsługę kuchenną. Nie da się bowiem wliczyć w cenę posiłków kosztów utrzymania personelu, i tym samym bezpośrednio obciążyć nimi rodziców. Art. 67a. 4. stanowi, że „Do opłat wnoszonych za korzystanie przez uczniów z posiłku w stołówce szkolnej (...) nie wlicza się wynagrodzeń pracowników i składek naliczanych od tych wynagrodzeń oraz kosztów utrzymania stołówki."
Szkoły nie chcą już opłacać kucharek, zaopatrzeniowców i dietetyków
Wydawać by się mogło, że umożliwienie wyżywienia w szkole jest realizacją zadań szkoły do jakich została powołana - to jednak stołówki nie zostały ujęte w ustawie jako niezbędne do wykonania zadań statutowych szkół publicznych. Art. 67. 1. wymienia: „Do realizacji zadań statutowych szkoła publiczna powinna zapewnić uczniom możliwość korzystania z: 1) pomieszczeń do nauki z niezbędnym wyposażeniem; 2) biblioteki; 3) świetlicy; 4) gabinetu profilaktyki zdrowotnej i pomocy przedlekarskiej; 5) zespołu urządzeń sportowych i rekreacyjnych; 6) pomieszczeń administracyjno-gospodarczych."
To nie demografia
Likwidacja szkolnych kuchni nie jest związana z demografią. Nie wynika z niżu, który powoduje zamykanie całych gimnazjów i liceów. Kuchnie padają, bo gminy muszą szukać oszczędności. Szkoły nie chcą już opłacać kucharek, zaopatrzeniowców i dietetyków. Taniej jest zamówić catering i jedynie przystosować pomieszczenie z ladą do wystawienia posiłków. Nie ma też kłopotu z inspekcja sanitarną, bo za wszystko odpowiada prywatny przedsiębiorca.