Mieszkaniec Świnoujścia złożył w prokuraturze wniosek o zaskarżenie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego m.in. uchwały rady miasta, która dotyczy sposobu ustalania opłat za odbiór odpadów. Kwota do zapłacenia została uzależniona od ilości zużytej wody. Radni błędnie, zdaniem skarżącego się mieszkańca, nakazali podać w deklaracjach śmieciowych wysokość opłaty na podstawie średniorocznego zużycia wody.
Zdrowy rozsądek
Latem częściej myjemy owoce, podlewamy kwiaty. Albo jedziemy na urlop. To powoduje, że zużycie wody w jednym miesiącu jest wyższe, w innym niższe. Nie ma się co dziwić, że gdy ktoś zużyje mniej wody, chciałby zapłacić mniej za wywóz śmieci.
Ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach nie określa jednak, jak dokładnie ma zostać skalkulowana opłata za odbiór odpadów, gdy samorząd postanowił uzależnić ją od zużycia wody w gospodarstwie domowym.
– To specyficzna metoda i gmina ma tu wyznaczony margines swobody – ocenia Daniel Chojnacki, radca prawny w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka. Dodaje, że uzależnienie opłaty od średniego zużycia wody w poprzednim roku jest jego zdaniem zdroworozsądkowe.
Przepisy nakazują bowiem, by właściciel nieruchomości składał deklarację o wysokości opłaty, gdy tylko zmieni się podstawa do jej wyliczenia. I gdyby gmina uznała, że co miesiąc trzeba sprawdzać wodomierz i na podstawie odczytów płacić, to byłoby to kłopotliwe. Co miesiąc trzeba by było składać nową deklarację o wysokości opłaty.