Firma, zajmująca się wynajmem i dzierżawą samochodów otrzymała z Miejskiego Zarządu Dróg w Toruniu upomnienia przypominające o obowiązku wpłacenia należności z tytułu postoju należących do niej pojazdów w strefie płatnego parkowania bez wymaganej opłaty. Spółka złożyła zarzuty do postępowania egzekucyjnego, ale nie zostały one uznane.
Spółka wniosła, więc zażalenie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Toruniu. Postanowieniu zarzuciła błędną wykładnię art. 13 ust. 1 w zw. z art. 13f ustawy o drogach publicznych polegające na przyjęciu, że opłatą z tytułu nieodpłatnego postoju samochodu w strefie płatnego parkowania w każdym przypadku powinien zostać obciążony właściciel, a nie osoba, która faktycznie korzysta z samochodu (drogi) i zaniechała obowiązku opłacenia parkowania w płatnej strefie.
SKO stwierdziło, jednak, że zarzuty spółki nie znajdują usprawiedliwienia prawnego, i utrzymało w mocy zaskarżone postanowienie.
Organ podał, że w orzecznictwie sądowoadministracyjnym, jak i literaturze przedmiotu zgodnie przyjmuje się, iż w razie nieuiszczenia opłaty za parkowanie, obowiązek jej zapłaty co do zasady obciąża właściciela pojazdu, a kierowanie egzekucji do właściciela samochodu opiera się zwykle na dwóch powiązanych elementach. Pierwszym jest domniemanie faktyczne, że to właściciel samochodu jest korzystającym z dróg publicznych. Drugim elementem jest zaś założenie, że jeśli właściciel samochodu z niego w danym dniu nie korzystał, to wie, kto to czynił i może udowodnić, że swój pojazd użyczył innej osobie.
SKO wyjaśniło, iż w toku spółka wskazała co prawda konkretne osoby (obocokrajowców) korzystające z pojazdów, jednak zdaniem organu, nie sposób uznać, iż wiarygodnie wykazała osoby, które korzystały z pojazdów wskazanych na tytułach wykonawczych oraz, że parkowały one w czasie określonym w tytułach. Dlaczego? Jako dowód spółka dołączyła kserokopie (niepotwierdzoną za zgodność z oryginałem) dowodów wydania tym osobom pojazdów z punktu wynajmu. Były to kserokopie fragmentaryczne i nie zawierały pełnej treści - część została usunięta, nie sposób też zidentyfikować podpisów stron. Zdaniem SKO nie były, więc to wiarygodne dowody obalające domniemanie, iż to właściciel odpowiada za pojazd.