Sejm uchwalił 3 grudnia 2010 r. nową ustawę o racjonalizacji zatrudnienia w państwowych jednostkach budżetowych i niektórych innych jednostkach sektora finansów publicznych.
Pod tą nazwą kryje się autorski pomysł ministra Michała Boniego na szukanie oszczędności w administracji poprzez zwolnienie co dziesiątego urzędnika. Oznacza to, że już na początku przyszłego roku pracę może stracić ponad 20 tys. osób. Zwolnienia ominą osoby w wieku przedemerytalnym, kobiety w ciąży, a także… kierowników i dyrektorów.
– Chcemy wrócić do stanu zatrudnienia z 2007 r. – tłumaczył posłom w trakcie prac nad tymi przepisami minister Boni.
Najwięcej zwolnień będzie w ZUS (prawie 5 tys. osób) i administracji skarbowej (4 tys.). O swoje posady mogą się obawiać także zatrudnieni m.in. w wojskach lądowych (2,5 tys. do zwolnienia), urzędach wojewódzkich (pracę straci ponad 800 osób), KRUS (600) i NFZ (ponad 400).
Posłowie nieoczekiwanie zmodyfikowali nowe przepisy. – [b]W głosowaniu 3 grudnia 2010 r. udało nam się ochronić setki pracowników cywilnych zatrudnionych w policji, straży pożarnej, Straży Granicznej, a także w prokuraturach[/b] – tłumaczy Artur Górski, poseł PiS.