Na tym rynku, co zgodnie przyznają przedstawiciele firm informatycznych, zachodzą fundamentalne zmiany. O ile w przeszłości jednostki administracji centralnej i samorządowej wolały kupować aplikacje pisane na zamówienie, obecnie coraz częściej decydują się na nabywanie standardowego oprogramowania.
– Sektor publiczny długo opierał się przed inwestowaniem w rozwiązania, które sprawdzają się gdzie indziej. Z różnych powodów preferowane były systemy dedykowane. To oznaczało skazywanie się na wieloletnią współpracę z jednym dostawcą. Koszty takich wdrożeń były ogromne. Różnie też bywało z jakością – uważa Grzegorz Rogaliński, prezes SAP Polska, największego krajowego dostawcy oprogramowania do zarządzania (ERP). Ta firma 40 proc. rocznej sprzedaży kieruje do sektora publicznego.
Za przykład zmiany podejścia może służyć Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Firma w 1997 r. powierzyła Prokomowi Software budowę Kompleksowego Systemu Informatycznego (KSI), który wspiera najważniejsze obszary funkcjonowania instytucji i nadzoruje wypłacanie świadczeń. Budowa KSI ciągnęła się ponad dziesięć lat i pochłonęła ponad 1 mld zł. W tym roku ZUS podjął decyzję, że część zadań powierzy innym niż Asseco (przejęło Prokom) dostawcom.
Kilka tygodni temu zarząd ZUS zaprosił na spotkanie przedstawicieli kilkudziesięciu firm IT, którym przestawił kilkuletnią strategię informatyzacji. Dowiedzieli się, jakie tematy ZUS chce zlecić nowym partnerom, jakie są ich budżety i kiedy będą ogłaszane przetargi. Nasi rozmówcy zgodnie przyznają, że to kolosalna zmiana w porównaniu z polityką, którą ZUS stosował jeszcze kilka lat temu.
Na zakup standardowej aplikacji do zarządzania finansami i kadrami zdecydowało się też Ministerstwo Sprawiedliwości. Na razie resort rozstrzygnął przetarg na wybór doradcy, który pomoże mu w tej inwestycji (finansowanej ze środków unijnych). Na podobny krok zdecydowało się też Centralne Biuro Antykorupcyjne, które kupiło "klasyczny" system ERP produkowany przez SAP. Kilka dni temu przetarg na wdrożenie rozwiązania do zarządzania ogłosiło też Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Chce kupić system, który będzie odpowiadał za zarządzanie resortem (wszystkimi strategicznymi obszarami jego funkcjonowania) i placówkami dyplomatycznymi. Jest gotowe wydać kilkanaście milionów złotych.