Inwestorzy coraz mocniej dzielą Polskę. Z blisko tysiąca miejsc wytypowanych pod nowe inwestycje od stycznia 2010 do połowy marca 2011 przez Polską Agencję Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIIZ) przeszło połowa znajduje się w czterech województwach: śląskim, łódzkim, dolnośląskim i mazowieckim. Na ulokowanie się w regionach wschodnich mało kto reflektuje. W ciągu ostatnich 14 miesięcy w województwie podlaskim wytypowano zaledwie 11 terenów mogących odpowiadać potrzebom inwestorów, w lubelskim 13, a w podkarpackim 33. Najmniej atrakcyjne dla nowych inwestycji okazało się województwo świętokrzyskie. Tam wyznaczono jedynie siedem lokalizacji. Całkowitym przeciwieństwem jest tymczasem południe i centrum kraju. Na Śląsku inwestorom zaproponowano 127 działek pod inwestycje, w rejonie Wrocławia 104, w województwie łódzkim 122. Te trzy województwa mają to, co do inwestycji jest niezbędne: tereny już przygotowane pod budowę, dobrze skomunikowane. Do tego dochodzą jeszcze duże i chłonne rynki zbytu.
Z takimi atutami Ściana Wschodnia przegrywa o kilka długości: słabą infrastrukturą drogową i kolejową, brakiem dostępu do portów, lotnisk, wreszcie brakami wykwalifikowanych kadr. – Trudno się dziwić, że zainteresowanie inwestorów lokowaniem się wokół wschodnich granic jest znikome – mówi prezes PAIIZ Sławomir Majman.
Przegraną pozycję wschodnich i północnych województw potwierdzają wyniki specjalnych stref ekonomicznych. W całym 2010 roku trzy strefy na północy kraju – słupska, suwalska i warmińsko-mazurska – podpisały zaledwie 15 umów z inwestorami. Tymczasem blisko dwa razy tyle zezwoleń wydała jedna tylko strefa wałbrzyska, gdzie nowe inwestycje utworzą ponad 4 tys. nowych miejsc pracy.
Prócz nowych etatów Polskę dzielą także zainwestowane pieniądze. Zaledwie trzy strefy w południowej i zachodniej części kraju – katowicka, wałbrzyska i kostrzyńsko-słubicka – przyciągnęły w ubiegłym roku kapitał wart przeszło 2 mld zł. To niewiele mniej niż pozostałe 11 stref łącznie.
Ta przepaść może się jeszcze pogłębiać. – Od stycznia przyciągnęliśmy już pięć nowych inwestycji wartych łącznie 350 mln zł – mówi Agnieszka Simkiewicz, project manager w wałbrzyskiej SSE. Z kolei strefa suwalska na przeciwległym krańcu Polski "zaklepała" sobie trzy inwestycje warte zaledwie nieco ponad jedną dziewiątą tego co wałbrzyska – 42 mln zł – ale to i tak duży sukces. – Dopóki nie zaoferujemy dużo większego poziomu wsparcia inwestycji niż na południu i zachodzie kraju, dopóty pozostaniemy nie tylko Polską B, ale nawet D – stwierdza wiceprezes Suwalskiej SSE Zbigniew Góralczyk.