Reklama

Swastyki i farba. Co się dzieje na Podlasiu

W Orli nasi rozmówcy są pewni, że za rasistowski wybryk odpowiadają przyjezdni. W Puńsku czy Jedwabnem tej pewności nie widać

Publikacja: 20.09.2011 02:14

Zniszczone tablice w gminie Puńsk zostały zdemontowane

Zniszczone tablice w gminie Puńsk zostały zdemontowane

Foto: EAST NEWS

10 sierpnia 2011 r., centrum Orli, niewielkiej wsi niedaleko Bielska Podlaskiego, zamieszkanej w większości przez osoby pochodzenia białoruskiego. Na murach XVII-wiecznej synagogi mieszkańcy zauważają napisy „Jude raus" i „Polska dla Polaków" oraz nazistowskie symbole (swastyki, SS). Hasła wymalowano z trzech stron synagogi. – Od frontu, mleczarni i remizy. Południowa ściana nie została ruszona – pokazuje Roman, rolnik z Orli. – Może dlatego, że z tamtej strony stoi dom sekretarza gminy? Ktoś musiał się przygotować do tej akcji, wiedział, na ile może sobie pozwolić – dywaguje.

Po farbie już nie ma śladu, ale o incydencie przypominają wielkie plamy z nowej zaprawy, którą zakryto napisy.

Pod nosem policji

Z zabytkową bożnicą sąsiaduje Gminny Ośrodek Kultury i zamknięte pomieszczenie Komendy Powiatowej Policji w Bielsku Podlaskim. – To nie jest komisariat, tylko punkt przyjęć dzielnicowego, który pojawia się okazjonalnie – zaznacza Andrzej Baranowski, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.

– Policja myśli, że jak tabliczkę postawi, złodzieja odstraszy. Nawet obcy wiedzą, że pod samym nosem można policji w Orli taki numer wywinąć – denerwuje się Roman.

W całej wsi, tak jak on, nikt nie ma wątpliwości, że sprawcy to osoby spoza gminy. – Jakby ktoś od nas miał takie ciągotki, to takie napisy pojawiałyby się co jakiś czas – mówi wójt gminy Piotr Selwesiuk.

Reklama
Reklama

Sergiusz Martynowicz, prezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Orlańskiej: – To element niemiejscowy. W Orli zawsze była tolerancja.

– Prawosławny, Żyd i katolik zawsze w zgodzie tutaj żyli – potwierdza 85-letni Jarosław Odzijewicz, prawosławny mieszkaniec Orli. I pokazuje na wiszące w jego domu obok siebie fotografie abp. Sawy (zwierzchnika Kościoła prawosławnego w Polsce) i Jana Pawła II.

Na początku września wójt Selwesiuk razem z radą gminy ustanowił nagrodę za wskazanie sprawcy – tysiąc złotych. – Na razie nie mamy odzewu – ubolewa wójt.

Z informacji „Rz" wynika, że efektów nie przyniosła analiza monitoringu, który zainstalowany jest na budynku urzędu gminy. Nieoficjalnie wiemy też, że policjanci próbują ustalić, czy w tym czasie z Orli nie wykonywano połączeń z telefonów komórkowych należących do osób spoza gminy. Policja niczego potwierdzać nie chce.

Wydarzenia w Orli przeszły bez większego echa. Rozgłosu  nabrały kilka tygodni później.

Nie sądzili, że będzie taka afera

Pod koniec sierpnia media obiegła wiadomość o zniszczonych dwujęzycznych tablicach drogowych w gminie Puńsk na Suwalszczyźnie, w której około 80 proc. mieszkańców to Litwini. Na biało-czerwono zamalowano litewskie nazwy. Farbą umazane zostały też pomniki związane z litewską kulturą w okolicach Puńska i niedalekich Sejn.

Reklama
Reklama

Polski MSZ potępił „chuligański wybryk". A premier rządu Litwy Andrius Kubilius nazwał incydent „rozniecaniem waśni narodowych".

Media zaczęły łączyć wydarzenia z okolic Puńska i Orli, przypominały o niedawnej próbie podpalenia Centrum Kultury Muzułmańskiej w Białymstoku czy faszystowskich napisach na synagodze w Krynkach.

Ale zniszczone tablice w Puńsku nie były pierwsze. W lipcu w kronice policyjnej „Przeglądu Sejneńskiego" ukazała się notka o zbezczeszczeniu pomnika Povilasa Motulevičiusa (pod zaborami kolportował zakazane litewskie książki) w Krejwianach. W kolejnym numerze gazety można wyczytać, że nieznani sprawcy zniszczyli polsko-litewskie tablice drogowe w miejscowości Boksze. – Czułam, że sprawa jest poważna, ale nie odnotowaliśmy tego szerzej, by nie wzniecać niepokoju – mówi dziennikarka „Przeglądu" Monika Karpowicz.

– Zbagatelizowaliśmy sprawę, ale nie sądziliśmy, że może z tego wyjść międzynarodowa afera – przyznaje funkcjonariusz z Sejn. Broni się, twierdząc, że nie sposób skutecznie pilnować porządku, mając do dyspozycji „jeden, góra dwa patrole na cały powiat".

Tymczasem w podsejneńskich Bubelach do dziś nikt nie uprzątnął zniszczonego pomnika litewskiego pisarza Albinasa Zukauskasa. Kawałki rozbitej tablicy wciąż leżą na trawie. Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach, która prowadzi sprawę, nie potrafił powiedzieć „Rz", czy ślady przy pomniku zostały zabezpieczone.

Wśród mieszkańców Puńska i Sejn sprawa wciąż budzi emocje. – Każdy Litwin to przeżywa. Raczej indywidualnie, w gronie rodzinnym, w zakładzie pracy, w szkole – opowiada Olgierd Wiaktor, przewodniczący Litewskiego Towarzystwa św. Kazimierza w Sejnach. Przypomina, że w przeszłości zdarzało mu się przechodzić obok napisu „Dobry Litwin to martwy Litwin".

Reklama
Reklama

– Bo o ojczyznę trzeba walczyć – mówi starszy mężczyzna spacerujący w sejneńskim parku, który nie widzi nic niestosownego w zniszczonych tablicach i pomnikach.

– A ja wiem, gdzie mieszkam, i tablicy do przypominania tego faktu nie potrzebuję – twierdzi z kolei Litwinka z Puńska.

Monika Karpowicz przypomina, że choć od przedwojennego polsko-litewskiego konfliktu o Suwalszczyznę minęło ponad 90 lat, to zaszłości historyczne wciąż powodują odczuwalne napięcia między Polakami i Litwinami mieszkającymi w okolicy. – Do tej pory nie było wspólnego, rzeczowego dialogu choćby o powstaniu sejneńskim z 1919 r. Polacy czczą zwycięstwo, stawiają pomniki bohaterom, a Litwini mówią, że nie mają czego świętować – tłumaczy Karpowicz. – Żyjemy trochę obok siebie. Czas, żebyśmy zajęli się trudną przeszłością.

Wielu widziało i nic?

Eskalacja rasistowskich wydarzeń na Podlasiu spowodowała, że wojewoda podlaski Maciej Żywno powołał specgrupę złożoną z funkcjonariuszy policji, ABW i Straży Granicznej. Ma wyjaśnić okoliczności tych zdarzeń. Jednak zaangażowanie służb nie zniechęciło wandali do kolejnych ataków.

31 sierpnia pojawia się informacja o zbezczeszczeniu pomnika poświęconego żydowskim ofiarom mordu dokonanego przez Polaków w lipcu 1941 r. w Jedwabnem. Napisy „Nie przepraszam za Jedwabne" i „Byli łatwopalni" wywołały falę reakcji organizacji żydowskich z Polski i USA.

Reklama
Reklama

Mieszkańcy Jedwabnego mają własne spojrzenie na sprawę. Kioskarka: – Cały świat o Żydach tylko gada. Nie mam nic do nich, ale my tu naprawdę ważniejsze problemy mamy.

Właściciel warsztatu samochodowego: – Nie pochwalam antysemickich wygłupów, ale zajmowanie się jakimiś napisami to przesada.

Według pierwszych policyjnych relacji profanację ujawnił policyjny patrol w środę, 31 sierpnia, przed południem. Jednak w ubiegłym tygodniu w lokalnym tygodniku „Kontakty" ukazał się list, w którym czytelnik przekonuje, że antysemickie napisy widniały tam już we wtorek rano. Dowodem mają być zrobione przez niego zdjęcia, które chciał przekazać policji w Białymstoku. „Chciałem rozmawiać telefonicznie z prowadzącym dochodzenie w sprawie pomalowania pomnika z Jedwabnego. Uzyskałem odpowiedź, cytuję: to nie my, szukaj sobie dalej" – pisze czytelnik gazety.

Redakcja nie weryfikowała informacji z listu. – Widziałem tylko zdjęcia opatrzone datą. Wynikało z nich, że 30 sierpnia rano napisy już były – mówi Władysław Tocki, redaktor naczelny „Kontaktów". – Jedwabne to specyficzna społeczność. Wiele osób nie ukrywa antysemickich opinii, więc nie zdziwiłoby mnie, gdyby się okazało, że dziesięć osób widziało te napisy, a dopiero następnego dnia jedenasta zadzwoniła na policję.

Policjanci potwierdzili „Rz", że pomnik zniszczono wcześniej.

Reklama
Reklama

Poniedziałek, 12 września 2011 r. Białystok. Około godz. 7 policja znów odbiera zgłoszenie – tym razem w centrum miasta na terenie starego cmentarza żydowskiego zniszczone zostają krzewy bukszpanu ułożone w kształcie gwiazdy Dawida. Z połamanego bukszpanu ułożona została swastyka.

Plac po dawnym kirkucie przylega do chronionych całą dobę dwóch biurowców ZUS (w weekendowe noce przez jednego ochroniarza), za nimi siedziba Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku. „Rz" nie udaje się ustalić, czy istnieją nagrania kamer z budynków przylegających do skweru. Samo miejsce nie jest objęte monitoringiem. – A czy żaden z patroli wyjeżdżających i powracających do komendy nie zauważył niczego podejrzanego w pobliżu policyjnej siedziby? – pytamy Andrzeja Baranowskiego.

– Nie ma możliwości, by policjanci stali w każdym miejscu i go pilnowali – odpowiada.

Cios za cios

Według zapewnień Igora Parfieniuka, szefa podlaskiej policji, wyjaśnienie wszystkich incydentów jest dla funkcjonariuszy sprawą priorytetową.

Zdaniem prof. Grzegorza Janusza, politologa z UMCS, specjalisty od praw mniejszości narodowych i etnicznych, policja powinna szukać skrajnie prawicowej grupy, którą charakteryzuje niechęć do innych i swoiście pojmowany patriotyzm. – To nie wygląda na wybryk chuligański, lecz działania o szerszym charakterze, które paradoksalnie mają wydźwięk antypolski – mówi profesor. – Ich efektem mogą być bowiem takie same incydenty wymierzone w Polaków mieszkających na Litwie. Hasłami „Polska dla Polaków" możemy sprowokować do haseł „Litwa dla Litwinów".

Reklama
Reklama

Burmistrz Jedwabnego Krzysztof Moenke szybko uporał się z antysemickimi napisami. Po zielonej farbie nie ma śladu.

Wójt gminy Puńsk Witold Liszkowski jest zmęczony ciągłymi pytaniami o tablice i anonimami sugerującymi kolejne ataki w razie postawienia nowych. Zniszczone tablice zostały zdjęte. Nie wiadomo, czy nazwy miejscowości powrócą w dwóch językach, ale Liszkowski nie zamierza o to toczyć bojów z wandalami. – Jak będzie ostatecznie, lud zdecyduje – mówi wójt i zapowiada przeprowadzenie konsultacji z mieszkańcami.

Wójt gminy Orla Piotr Selwesiuk jest pełen obaw po doświadczeniach z Puńska i okolic. W niedługim czasie w jego gminie mają się pojawić tablice z nazwami miejscowości po polsku i białorusku: – Prosiłbym, by o tym jednak nie pisać, bo znowu się zacznie zabawa. To będzie cios za cios.

10 sierpnia 2011 r., centrum Orli, niewielkiej wsi niedaleko Bielska Podlaskiego, zamieszkanej w większości przez osoby pochodzenia białoruskiego. Na murach XVII-wiecznej synagogi mieszkańcy zauważają napisy „Jude raus" i „Polska dla Polaków" oraz nazistowskie symbole (swastyki, SS). Hasła wymalowano z trzech stron synagogi. – Od frontu, mleczarni i remizy. Południowa ściana nie została ruszona – pokazuje Roman, rolnik z Orli. – Może dlatego, że z tamtej strony stoi dom sekretarza gminy? Ktoś musiał się przygotować do tej akcji, wiedział, na ile może sobie pozwolić – dywaguje.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Reklama
Prawo w Polsce
Trzy weta Karola Nawrockiego. „Obywatele państwa polskiego są traktowani gorzej"
Nieruchomości
Sprzedaż mieszkania ze spadku. Ministerstwo Finansów tłumaczy nowe przepisy
Konsumenci
UOKiK stawia zarzuty platformie Netflix. „Nowe zasady gry, bez zgody użytkownika"
Matura i egzamin ósmoklasisty
Nadchodzi najpoważniejsza zmiana w polskiej ortografii od kilkudziesięciu lat
Matura i egzamin ósmoklasisty
CKE podała terminy egzaminów w 2026 roku. Zmieni się też harmonogram ferii
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama