Po ekspresowym uchwaleniu przez Sejm tej noweli, już siódmej z kolei „reformującej" SN, prezydent Andrzej Duda wykorzystał pełne 21 dni na rozważenie czy ją podpisać, a w kolejce do publikacji wyprzedziły ją akty prawne uchwalone później, jak np. przyjęta na nadzwyczajnym posiedzeniu parlamentu ustawa o rekompensatach do rachunków za energię. Wreszcie jednak jest. Wejdzie w życie 1 stycznia.
Ustawa ma być realizacją postanowienia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej nakazującego przywrócenie w SN stanu prawnego sprzed 3 kwietnia 2018 r. TSUE zawiesił wykonywanie wcześniejszych przepisów nowelizacji, które dotyczyły przechodzenia sędziów Sądu Najwyższego w stan spoczynku - z grudnia 2017 r.
Na jej mocy do orzekania w SN i NSA mają wrócić sędziowie, którzy ukończyli 65 lat. Wcześniejsze ustawy odsyłały ich w przedwczesny stan spoczynku w związku ze skróceniem wieku emerytalnego sędziów do 65 lat. Dotyczyło to m.in. Pierwszej Prezesa SN Małgorzaty Gersdorf i prezesów Izb: Pracy Józefa Iwulskiego oraz Izby Karnej Stanisława Zabłockiego. Ich kadencje uważać się będzie za nieprzerwane.
Według większości komentatorów już samo postanowienie TSUE wystarczyło za podstawę, by ci sędziowie wrócili do orzekania. Jednak rząd postanowił, a parlament uchwalił, że będzie do tego krajowa podstawa ustawowa. Sporu z instytucjami europejskimi nie udało się jednak tą drogą zażegnać, bo przed TSUE cały czas jest rozstrzygnięcie skargi Komisji Europejskiej w sprawie zasad praworządności w Polsce oraz pytania prejudycjalne z SN i kilku sądów w kraju. Podnosi się w nich kwestie zgodności z prawem unijnym funkcjonowania Krajowej Rady Sądownictwa.
Z kolei już 3 stycznia polski Trybunał Konstytucyjny, na wniosek samej KRS, miał rozstrzygnąć sprawę zgodności z ustawą zasadniczą funkcjonowania Krajowej Rady Sądownictwa. Jednak 31 grudnia wieczorek rzecznik KRS Jarosław Dudzicz podał na Twitterze informację, że rozprawa została odwołana.