Kolejny raz sędzia wbił się politykom PiS w pamięć, gdy orzekał w sprawie "posiedzenia Sejmu", które PiS - wobec blokady sali plenarnej przez polityków opozycji w grudniu 2016 roku - zwołał w Sali Kolumnowej. Prokuratura śledztwo umorzyła, a sędzia Tuleya uznał, że należy je bezwarunkowo wznowić. Podczas ustnego uzasadniania wyroku wygłosił zdania, które już stały się słynne: - Wtedy, 16 grudnia pogrzebano demokrację. Bezkarnie zgwałcono prawo. Tamtej nocy umarła zwykła ludzka przyzwoitość - podsumował.
Te słowa nowi członkowie KRS uznali za przejaw "pozasądowej działalności politycznej" sędziego i zamierzają zbadać jego postawę podczas posiedzeń Komisji Etyki w KRS. Sam sędzia skwitował to krótko: - To, co obecnie nazywane jest KRS to organ niekonstytucyjny, w którym sędziowie zostali wybrani niezgodnie z tym, co stanowi ustawa zasadnicza - powiedział Onetowi Tuleya. Sam ma, jak już wspomnieliśmy, już siedem postępowań wyjaśniających i dyscyplinarnych - jednak rzecznik ściga także tych, którzy z Tuleyą współpracowali.
Takim przykładem jest sędzia z gdańskiej "apelacji", Włodzmierz Brazewicz, który prowadził otwarte spotkanie z Igorem Tuleyą w Europejskim Centrum Solidarności. Jego pełnomocnika - podobnie, jak pełnomocnika sędziego Tuleyi podczas innego przesłuchania - zastępca rzecznika dyscypliny po prostu wyrzucił z sali, twierdząc, że nie ma potrzeby, by mecenasi w tych czynnościach uczestniczyli.
Spotkanie z rzecznikiem było protokołowane i nagrywane kamerą, choć prawo wyraźnie stanowi, że na etapie postępowania wyjaśniającego sędzia może jedynie złożyć wyjaśnienia na piśmie. A i to tylko wtedy, gdy wyrazi taką wolę. Jednak rzecznicy dyscyplinarni w ogóle się tym nie przejęli - przesłuchania trwały w identycznej formie. O wyjaśnienie tych działań rzecznika dyscyplinarnego wystąpił Rzecznik Praw Obywatelskich, dr Adam Bodnar. - Prawo do obrony jest tak fundamentalne, że zawsze w takich jak ta sytuacjach trzeba te szczegółowe pytania zadać - mówił Onetowi dr Bodnar.
Przypomniał, że prawo do obrony zawsze oznacza obecność pełnomocnika, dlatego jego wykluczenie z przesłuchania wydaje mu się całkowicie bezpodstawne. - Jedyne, co pozostaje w takich sytuacjach, to sprawdzać, dokumentować, nagłaśniać, protestować i przypominać, jaki jest standard praw człowieka - mówił Onet.pl RPO.
- To o tyle ważne, że dziś mamy tych postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów około kilkanaście, ale za chwilę może ich być kilkadziesiąt, a wtedy może zabraknąć energii na społeczny protest w każdym przypadku. Dlatego tak ważne jest nagłaśnianie tych działań, które nie licują ze standardami państwa demokratycznego - zaznaczał dr Bodnar.
Dyscyplinarka za udział w wyborach? "Sytuacja jest mocno kafkowska"
Podkreślmy, że aby sędzia znalazł się "w zainteresowaniu" sędziowskich rzeczników dyscypliny, wystarczy niekiedy, by po prostu korzystali ze swych obywatelskich praw. Jednym z nich jest bierne prawo wyborcze, czyli kandydowanie w wyborach. Tak właśnie zrobił sędzia Jarosław Gwizdak z Katowic, który chciał zostać radnym oraz prezydentem tego miasta. Jako kandydat bezpartyjny zajął wysokie, trzecie miejsce po kampanii, którą przeprowadził za niewielkie pieniądze, bez wsparcia żadnej partii, przy pomocy przyjaciół i zwolenników.
Po bezpłatnym urlopie - wziętym na czas kampanii - sędzia wrócił do orzekania w katowickim Sądzie Rejonowym. Krótko potem prezes jego sądu dostała wezwanie od sędziowskiego rzecznika dyscypliny, który zażądał akt osobowych sędziego i opinii służbowej na jego temat. - Ja nadal nie wiem, o co w tym postępowaniu chodzi, nikt mnie oficjalnie o niczym nie powiadomił - mówił sędzia Gwizdak.
- Mój problem polega na tym, że w tym postępowaniu - co do którego pewne jest tylko to, że się toczy - ja nie jestem chyba traktowany jako podmiot. Raczej jako przedmiot. To jest czysto kafkowska sytuacja, jestem jak Józef K. bo nie wiem nawet, dlaczego rzecznik je wszczął, w jakiej sprawie ani co ma mi do zarzucenia. O samym postępowaniu w mojej sprawie dowiedziałem się w zasadzie nieoficjalnie - podkreślał.
Jak dodał, fakt że rzecznik pyta o okoliczności udzielenia mu urlopu bezpłatnego na czas kampanii wyborczej w oczywisty sposób pozwala domyślić się, z jakiego powodu postępowanie zostało wszczęte. - Tyle że ja także, jako sędzia, mam pełne prawa wyborcze i mogę kandydować na urząd posła, senatora czy radnego. Wybrałem tę ostatnią opcję, kandydowałem też na urząd prezydenta miasta. Mam wrażenie, że decydentów zabolało jedno. To, że dostałem w tych wyborach tak duże poparcie - podkreślał sędzia Gwizdak, którego w wyborach poparło ponad 12 tysięcy osób, czyli ponad 11 proc. wyborców z Katowic. - Ja mam być modelowym przykładem tego, co może stać się z tymi sędziami, którzy kiedyś chcieliby spróbować zrobić coś więcej poza orzekaniem. Wyjść do ludzi. Jak jeden z tych "zbyt aktywnych", czytaj: sędzia Gwizdak się wychyli i dostanie od rzecznika "po łbie", to kolejni dwa razy się zastanowią, zanim jakiejś aktywności publicznej spróbują - dodawał.
Żona Jaśkowiaka uniewinniona. Słowa sędziego pod lupą rzecznika
Sędzia Sławomir Jęksa z Poznania był tym, który w II instancji uniewinnił żonę prezydenta miasta Jacka Jaśkowiaka z zarzutu użycia podczas manifestacji wulgarnego słowa. Joanna Jaśkowiak stwierdziła publicznie, że jest "wkur....a" na to, co robi rząd PiS. W I instancji skazano ją na grzywnę, jednak później sędzia Jęksa uznał, że należy ją uniewinnić.
- Obwiniona, owszem, użyła słów wulgarnych, które były słyszane przez dzieci, co jest oczywistym złem. Ale znacznie większym złem jest to, co dzieje się w Polsce. Mamy ciąg naruszeń konstytucji w związku z ograniczaniem wolności zgromadzeń, przejmowaniem instytucji konstytucyjnych, naruszaniem zasady trójpodziału władzy i odmową publikowania orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego - wymieniał sędzia Jęksa.
Jego słowa badał najpierw lokalny, poznański rzecznik dyscypliny, ale nie znalazł podstaw, by wszcząć postępowanie. Główny rzecznik dyscypliny przejął sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Prokurator ścigany za uczenie o konstytucji, radca - za dyskusję w sieci
Postępowania dyscyplinarne wobec prokuratorów za uczenie młodzieży o konstytucji i trójpodziale władzy? Tu dobrym przykładem jest sytuacja prokuratora w stanie spoczynku, Wojciecha Sadrakuły, który na spotkaniu z uczniami mówił o ustawie zasadniczej. Krótko potem jego aktywnością zajął się rzecznik dyscyplinarny Prokuratury Generalnej. Zastępczyni rzecznika, prok. Małgorzata Nowak napisała do Stowarzyszenia im. Prof. Hołdy, które akcję uczenia o konstytucji organizuje, że podjęła czynności "mające na celu ustalenie znamion przewinienia dyscyplinarnego prokuratora".
Nie koniec na tym, bo gdy jesienią trzy panie prokurator z Warszawy zapytały przełożonego, czy mogą w podobnych zajęciach edukacyjnych dla młodzieży wziąć udział - odpowiedź była odmowna, bez podania przyczyn.
Niedawno okazało się też, że postępowanie dyscyplinarne może mieć znany obrońca niezależności sądów i krytyk działań władzy na tym polu, prof. Sławomir Matczak. Jak napisał portal wpolityce.pl Ministerstwo Sprawiedliwości zawnioskowało do rzecznika dyscypliny, by wszczął postępowanie wyjaśniające w sprawie prof. Matczaka. Wszystko z powodu internetowej dyskusji radny z blogerem Piotrem Wielguckim, znanym jako "Matka Kurka". Po tym, jak bloger w niewyszukanych słowach ocenił działanie prawnika, prof. Wojciecha Sadurskiego - w obronę wziął go prof. Matczak. Napisał do Wielguckiego, że jego słowami - jako modelowym przykładem mowy nienawiści - powinna zająć się uczelnia, na której prawo studiować ma córka blogera. Krótko potem prof. Matczak wysłał do kobiety list z przeprosinami.
Rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Izby Radców Prawnych odmówił wszczęcia postępowania w tej sprawie. Jak podkreślił, wystarczy ostrzeżenie, udzielone prof. Matczakowi. To jednak nie wystarczyło Ministerstwu Sprawiedliwości - które poleciło ponowne wszczęcie postępowania, bo prof. Matczak miał rzekomo wykazać "brak dbałości o godność zawodu radcy prawnego w życiu publicznym i prywatnym".
Słynny "efekt mrożący"
Sędziowie i prawnicy, o których piszemy nie mają jeszcze formalnych zarzutów dyscyplinarnych - toczące się postępowania jednak tym właśnie mogą się zakończyć. Zaś w takiej sytuacji scenariusz wydalenia tych "niepokornych" z zawodu staje się całkowicie realny. Dokonać tego może nowa Izba Dyscyplinarna w Sądzie Najwyższym. Trafili do niej głównie prokuratorzy, którzy wcześniej współpracowali z ministrem Ziobrą.
Większość środowiska sędziowskiego konsekwentnie wspiera "dyscyplinowanych" przez rzecznika - głównie poprzez oficjalne uchwały, przyjmowane przez zgromadzenia sędziów w całej Polsce.Zaś działania rzecznika dyscypliny - konkretnie, sposób w jaki prowadzi on postępowania - krytycznie ocenił zarówno Rzecznik Praw Obywatelskich, jak Komitet Obrony Sprawiedliwości, Forum Współpracy Sędziów czy stowarzyszenia sędziowskie - "Iustitia" i "Themis". Aktywność rzecznika i jego zastępców wszystkie te instytucje i organizacje uznały za "próbę zastraszenia środowiska" oraz "niedopuszczalną formę nacisku na sędziów".