Ten bowiem rodzaj egzekucji dominuje w 38 stanach, które utrzymały tę karę. Od 1976 roku 929 egzekucji (na 1099) oznaczało śmiertelny zastrzyk, a pozostałe komorę gazową, krzesło elektryczne, szubienicę, strzelecki pluton egzekucyjny (dane ze „Spiegla” z 15 października 2007 r.).
Żaden z tych sposobów uśmiercania nie uwalnia od ponurych incydentów. Powieszenie kończy się nieraz oderwaniem głowy, krzesło elektryczne podpaleniem skazańca. To, co wydarzyło się ostatnio w Ohio, w sposób szczególnie okrutny dowiodło, że również śmiertelny zastrzyk zawodzi mimo łączących się z nim nadziei. 86 minut umierał tu skazany i trzeba było powtarzać całą operację iniekcyjną. 41 egzekucji tego rodzaju obciążonych było makabrycznymi niedowładami połączonymi z nieprzewidzianymi torturami.
Po Chinach i Arabii Saudyjskiej Stany Zjednoczone są trzecim krajem przodującym w wyrokach śmierci. Ich doświadczenia, praktyka, przemyślenia wywierają nieuchronnie wpływ na opinię światową.Kiedy we wrześniu władze polskie protestowały przeciwko obchodzeniu jubileuszu zniesienia kary śmierci w Europie, w Stanach Zjednoczonych trwała kolejna debata zmierzająca po raz wtóry do zniesienia tej kary. Tamtejszy minister sprawiedliwości apeluje o niewymierzanie kary śmierci, a terminy wyznaczonych już egzekucji są przekładane. Główne pytanie jest takie: czy można w ogóle wykonywać ją bezboleśnie? Doświadczenia amerykańskie zdają się dostarczać przekonującego dowodu, że nie jest to możliwe.
W dyskusji na ten temat biorą najczęściej udział lekarze i... kaci. Podczas gdy ci pierwsi są zdania, że uśmiercanie zastrzykiem jest odrażającym nadużyciem metody stosowanej w terapii, drudzy kładą nacisk na przeszkalanie personelu więziennego tak, aby mógł sprostać wymogom techniki egzekucyjnej. Wykonywanie, mówi się, jednej czy dwóch egzekucji rocznie nie pozwala nabyć niezbędnego doświadczenia...