Ale zawsze były dyskusje, dlaczego potrzebujemy właśnie tyle, czy nie wystarczy mniej, czy musimy kupować np. samochody. Tym razem posłanka sprawozdawca życzliwie zreferowała projekt, złożyliśmy zresztą jego wyczerpujące uzasadnienie. Przewodniczący zapytał, czy ktoś chce zabrać głos w dyskusji, i nikt z posłów się nie zgłosił. Uznałem więc, że nie ma potrzeby się wypowiadać. Tymczasem z zielonych stron „Rz” dowiedziałem się, że zabrano nam 9 mln zł.
Co oznaczają owe redukcje? SN musi ograniczyć remonty, zakupy książek, np. o prawie unijnym, ale co ważniejsze – musi zrezygnować z nowych etatów asystentów sędziowskich (teraz tylko co trzeci sędzia SN ma takiego pomocnika). Będzie chyba musiał opóźnić obsadzenie czterech etatów sędziowskich (wszystkich jest 90). Nie mówiąc o podwyżkach uposażeń sędziów, bo nie nadążają za wynagrodzeniami w innych profesjach; wreszcie płac urzędników sądowych.
438 zł miała wynosić zaplanowana podwyżka
– O ile infrastruktura sądów bardzo się poprawiła, o tyle z kadrami jest znacznie gorzej, a przecież mają być stabilne. Nie każdego można dopuścić do akt sądowych. Nie chcemy pieniędzy na luksusy, tylko na podstawy funkcjonowania – wskazuje prezes Gardocki.
– Dla mnie zachowanie komisji jest nie do przyjęcia – uważa adwokat Jerzy Naumann, prezes Wyższego Sądu Dyscyplinarnego NRA. – Władza parlamentarna nie jest lepsza od sądowniczej, ale inna. Jeżeli Sąd Najwyższy, jego pierwszy prezes, przedstawia preliminarz wydatków, to tak wyraźne ich obcięcie jest świadectwem nieufności do odrębnej instytucji państwowej.
Sądy powszechne są w lepszej sytuacji. Łącznie ich wydatki w 2008 r. mają wynieść 5,3 mld zł, a komisja sejmowa zmieniła je minimalnie. Obcięła jednak przewidywaną przez poprzedni rząd dość znaczną podwyżkę dla sędziów. Miała być wprowadzona w połowie roku. Jak powiedział „Rzeczpospolitej” sędzia Sławomir Różycki z Ministerstwa Sprawiedliwości, na razie sędziowie mogą liczyć tylko na awanse i związane z tym wyższe zaszeregowanie.